DT 2 września

Bracia i siostry, podsumowanie 02 września

 

Złe wieści:

1. Nasze wojska wycofały się z kilku miejscowości. Mimo że je opuszczają, nie myślałbym w kółko o tym, że to przegrana. Znacznie ważniejsze w tej chwili jest co innego. Jeśli nasi dowódcy rzeczywiście wycofują swoje wojska tylko po to, aby nie dopuścić do tego, by znaleźli się w kotłach i w celu przegrupowania (a to jest wersja oficjalna) – nie jest to tragedią. Ta decyzja jest potrzebna – bez tego dalsza ofensywa jest niemożliwa. Ale o tym, czy rzeczywiście tak jest i czy dowództwo ma adekwatne plany dalszych działań – dowiemy się w najbliższych dniach. Moja opinia o tym jest taka, że mamy bardzo mało powodów do radości.

2. Dopiero wczoraj mówiłem o tym, że Donbas nie jest Putinowi potrzebny w składzie Ukrainy. Chociaż na negocjacje w Mińsku terroryści przyjechali, głosząc hasła o jakiejś „autonomii” „DRL” i „ŁRL” w składzie naszego państwa, to moje przypuszczenie się niestety potwierdziło. Marionetki Kremla z Doniecka i Łuhańska natychmiast zapomniały o swych wczorajszych tezach i dziś z całych sił krzyczą, że w składzie Ukrainy się nie widzą. Tę młodzieńczą niekonsekwencję terrorystów łatwo można wytłumaczyć: pewnie dostali nowe wytyczne z Moskwy, która nie chce już udawać, jakie są jej prawdziwe plany.

Przecież wiadomo, że dla dalszego przejmowania południowych i wschodnich obwodów Ukrainy Donbas – pod postacią autonomii – nie pasuje jako przyczółek. Kreml potrzebuje nowego Naddniestrza, w pełni mu podporządkowanego. To jest jeszcze jeden powód, by się przekonać, że do stołu negocjacji z terrorystami i Rosjanami można siadać tylko wtedy, gdy się udzieli świadomej zgody na podział Ukrainy przez Moskwę. Jedyny pożytek z owych negocjacji – to ewentualna wymiana jeńców.

 

Dobre wieści:

1. Nasze wojska przekonują się: pododdziały rosyjskie są bez porównania lepiej przygotowane do walki, niż ugrupowania terrorystyczne, ale jednak także przeciwko nim można (i trzeba) walczyć. Jeśli, niestety, wycofujemy się i ponosimy straty, niekoniecznie musi to oznaczać, że wróg jest niezniszczalny. Każdy krok, postawiony na ziemi ukraińskiej, najeźdźcy okupują swoją krwią. Rosyjski szpital wojskowy w Rostowie już nie przyjmuje rannych – załadowany jest po uszy (przy tym, że już od dawna nie współpracuje z „homo sovieticus”, a wyłącznie z kadrowymi wojskowymi FR). Swoich rannych Rosjanie wiozą do Petersburga, ale również tam już „nie ma miejsc”. Każdy komplet urwanych rączek-nóżek agresorów jest kolejnym krokiem do otrzeźwienia niedorozwiniętego społeczeństwa rosyjskiego.

Także otrzymujemy informacje o tym, że rosyjskie dowództwo nakazuje władzom lokalnym na okupowanych terytoriach Donbasu, by zatroszczyły się o wyodrębnienie działek gruntu, na których można byłoby grzebać zlikwidowanych żołnierzy rosyjskich. Putin się boi przewiezienia wszystkich tych zwłok z powrotem do Rosji, bo jest ich zbyt dużo – w FR coraz większego rozgłosu nabiera historia o „przedwcześnie zdemobilizowanych rosyjskich żołnierzach”. Cóż, los godny okupanta – być pogrzebanym w bezimiennej mogile, jak pies, do tego na obczyźnie. Panie Putin, proszę zabrać swoje mięso z powrotem. Nie trzeba nim psuć naszej ziemi.

2. Rosyjscy okupanci i terroryści próbowali przedostać się do Mariupola od strony Nowoazowska, jednak tę próbę przebicia się pogranicznicy odbili wspólnie z batalionem „Azow”. Za to, że atak został odbity – cześć i chwała naszym chłopcom. Ale nie ma wątpliwości, że to jest rozpoznanie w walce i przygotowanie do poważnej ofensywy (już informowaliśmy, że niewykluczone jest jednoczesne przeprowadzenie operacji morskiej i lądowej lub kombinowanej operacji powietrzno-morskiej). Mam nadzieję, że do takich działań przeciwnika rzeczywiście jesteśmy gotowi.

3. Kreml drugi raz z rzędu rozdzierająco krzyczał o tym, że Putina, który zapowiedział „zdobycie Kijowa w ciągu dwóch tygodni”, niewłaściwie zrozumiano. Że niby spryciarz Barrosso wyrwał zdanie z kontekstu. Rosjanie grożą, że zaprezentują nagranie audio tej rozmowy, ale go nie puszczają (jak na w filmach: jakiś spryciarz proponuje łapówkę, ale jej nie daje). Jeżeli chodzi o mnie, to nie mam wątpliwości, że Putin – upijający się bezkarnością i uważający, że wszystko mu wolno – mógł coś takiego powiedzieć. To jest w zgodzie z jego naturą. Ale to, że Kreml podejmuje nerwowe próby usprawiedliwienia się, świadczą o tym, że Rosja jakieś tam hamulce jeszcze ma. Chociaż wszyscy doskonale rozumiemy, że najlepszym hamulcem w odniesieniu do nacierającej na nas Rosji jest mocny cios, wymierzony w jej zęby.