DT 20 maja

Bracia i siostry, podsumowanie 20 maja.

 

Złe wieści:

1. W obwodzie łuhańskim i oonieckim separatyści zajęli 11 okręgowych komisji wyborczych, istnieje zagrożenie przejęcia jeszcze ośmiu OKW.

Zgodnie z obowiązującym prawem, wybory będą ważne także wtedy, gdy na Donbasie nie będą działały wszystkie lokale wyborcze. Ale dlaczego z powodu jakichś bandytów obywatele powinni być pozbawieni możliwości normalnego dokonania wyboru politycznego?

Chce się wierzyć, że ukraińscy wojskowi w stopniu maksymalnym zagwarantują pracę komisji wyborczych. Przecież po to jest państwo, aby zapewniać obywatelom realizację praw konstytucyjnych.

2. Partia Regionów i komuniści zerwali w Radzie Najwyższej głosowanie za wprowadzeniem odpowiedzialności karnej za przekupstwo wyborców. Proponowano, aby tych, którzy przekupują wyborców, karać ograniczeniem wolności na okres do lat trzech.

Tak jak należało oczekiwać, „regiony” i komuniści na samo wspomnienie o karze więzienia za te sztuczki mocno się niepokoili. Nie chcą ci panowie z minionej epoki uczciwej polityki. To nie dla nich. Ich mózg odmawia akceptacji idei uczciwych wyborów.

Coś trzeba z tymi mozgami zrobić.

3. Rosja nie rezygnuje z przeprowadzenia manewrów „Awiadarts-2014” w przededniu i w dzień wyborów prezydenta Ukrainy. Kijów dał Moskwie 48 godzin na wyjaśnienia dotyczące tych ćwiczeń.

Wiadomo, że zrozumiałego wyjaśnienia nie usłyszymy. Chociaż te manewry (ćwiczyć będą bojowe wykorzystanie broni rakietowej, bombowej i armatniej przeciwko celom naziemnym, a także pokonanie systemu ochrony przeciwlotniczej umownego przeciwnika) są w istocie scenariuszem działań rosyjskich sił lotniczych przy wtargnięciu na Ukrainę.

Jednocześnie, tak jak wcześniej, nie odnotowujemy wycofywania wojsk rosyjskich ze strefy przygranicznej. Co prawda, nie sterczą teraz przynajmniej na samej granicy, ale w strefie dziesięciokilometrowej, a to nieco stabilizuje sytuację. Jednak jest to raczej złudne obniżanie napięcia. Dla prawdziwej stabilizacji potrzeba całkowitego powrotu wojsk do miejsc stałej dyslokacji.

 

Dobre wieści:

1. Rada Najwyższa Ukrainy uchwaliła „Memorandum pokoju i zgody”. Zawiera ono apel o deeskalację napięcia w kraju, pełne poparcie dla Porozumień Genewskich, obietnicę reformy konstytucyjnej.

Wiadomo, że ten dokument nie jest niczym więcej niż deklaracją. Ale myślę, że jest to bardzo ważny krok ku prawdziwemu dialogowi. Wiadomo, że nie z terrorystami; z nimi można rozmawiać tylko językiem ołowiu. A do dialogu z ludnością Wschodu i Południa Ukrainy – z tymi, którzy z jakichś przyczyn nie ufają Kijowowi, niemniej jednak chcą żyć w jedynej i stabilnej Ukrainie.

2. 100 tysięcy przedstawicieli społeczności międzynarodowej poparło petycję do kierownictwa USA z prośbą uznania Rosji za sponsora terroryzmu.

Jeśli ten status, istniejący de facto, będzie uznany przez Zachód, a potem przez cały świat –będzie to bezwarunkowe zwycięstwo Ukrainy. Choć Rosja już teraz jest faktycznie państwem-odszczepieńcem, niemniej jednak, każdy wzrost poparcia międzynarodowego dla Ukrainy jest dobry.

3. Oligarcha [Rinat] Achmetow nareszcie odrzucił kłamliwy wstyd i wsparł jedyną Ukrainę. W obwodzie donieckim i łuhańskim na jego wezwanie w największych przedsiębiorstwach odbył się strajk ostrzegawczy przeciwko przemocy i separatyzmowi.

Niedawno akurat krytykowaliśmy Achmetowa za jego „memorandum” z organizacją terrorystyczną „Doniecka Republika Ludowa”. Towarzysz poprawił się. A to nas cieszy.

Może być oczywiście wiele różnych powodów takiego zachowania donbaskiego oligarchy. Nie zapominajmy, że poważna część jego biznesu znajduje się w Europie, a tam mogą nie zrozumieć jego „współpracy” z organizacją terrorystyczną.

Z drugiej strony, dopóki pan Rinat mota się między „ruskim” i normalnym światem, nad jego ojcowizną – Donbasem – powoli pojawia się cień Kołomojskiego (innego potężnego oligarchy – przyp. red). A taka rywalizacja Achmetowowi nie jest potrzebna. I dlatego jego udział w zawodach o tytuł najlepszego przyjaciela integralnej Ukrainy jest zrozumiały.

Jednak z innej strony niewykluczone, że Achmetow doszedł do wniosku, że legalna władza, nawet w obliczu zagrożenia odebrania mu części biznesu, jest bardziej do przyjęcia, niż chaos i anarchia serwowany przez jego prorosyjskich przyjaciół. Tym bardziej, że ci już szykują „nacjonalizację” achmetowskich przedsiębiorstw.

Koniec końców nie wykluczamy podwójnej gry Achmetowa. Nie to jest najważniejsze. Jeśli ten krok taktyczny Achmetowa przyczyni się do pozytywnej zmiany sytuacji w regionie –czemu nie mielibyśmy z tego się cieszyć? Prawdziwą motywację i ukryte pragnienia pana Rinata Achmetowa ustalimy później.

Oprac. Duszyczka Irenka