Archiwum kategorii: Raporty codzienne od Dmytro Tymczuka

DT 25 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 25 lipca.

 

Złe wieści:

1. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała nagrania przywódców terrorystów, które świadczą o tym, że artyleria rosyjska ostrzeliwuje pozycje ukraińskich wojskowych na terytorium Ukrainy na wyraźną prośbę bojówkarzy.

Co do tego, że Rosja zabija naszych chłopców nie tylko rękoma swoich najemników na Donbasie, ale też rękoma żołnierzy i oficerów swojej armii, nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości. Chcę teraz powiedzieć o czymś innym.

Swego czasu wielu rosyjskich dowódców, będąc kursantami, szkoliło się w tych samych kompaniach-batalionach (lub bateriach-dywizjach) szkół wojskowych razem z chłopakami z Ukrainy. Potem wspólnie służyli. Uderza mnie, jak bardzo trzeba utracić nawet drobne poczucie honoru oficera, aby czując całkowitą bezkarność, zabijać wczorajszych „braci-żołnierzy”, którzy bronią swej ziemi. A przy okazji współpracować ramię w ramię z kryminalistami i terrorystami.

To nie są oficerowie – to kanalie. Dorównują zresztą swojemu nikczemnemu zlecenioddawcy – Putinowi.

2. Wczorajsze wydarzenia w Radzie Najwyższej, które uderzyły również w rząd, do niczego dobrego nie prowadzą.

Na porządku dziennym są bowiem niezwykle aktualne zmiany do budżetu państwa, a dotyczące operacji antyterrorystycznej (OAT), potrzeba dialogu z partnerami międzynarodowymi w sprawach politycznych i gospodarczych. A problem „pełnowartościowego” premiera de facto zawisł w powietrzu, skutecznego parlamentu – również.

Myślę, że parlamentarzyści, uwzględniając nadzwyczajność sytuacji, mogliby dążyć do przedterminowych wyborów bardziej mądrą drogą.

W Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oświadczono, że OAT będzie kontynuowana bez względu na wczorajsze wydarzenia w Radzie Najwyższej i rządzie. To rzecz zrozumiała. Problem jedynie w tym, komu teraz potrzebne są dodatkowe trudności i problemy. Czy nie mamy ich już pod dostatkiem?

3. Wskutek walk zbrojnych giną cywilni mieszkańcy Doniecka i Łuhańska.

Cywile giną też w innych miejscowościach, ale właśnie wraz z początkiem działań militarnych w tych miastach obwodowych zagrożenie wzrosło kilkakrotnie. Zbyt duża gęstość zaludnienia, zbyt krwiożerczo nastawieni są też zbydlęceni bojówkarze prorosyjscy.

Śmiertelne prowokacje terrorystów, przypadkowe uderzenia pocisków w budynki mieszkalne – dla mieszkańców nie jest istotne, kto winien. Ważny jest krwawy wynik. A przecież to tylko początek bitwy o te miasta…

 

Dobre wieści:

1. Nasi podeszli pod Horliwkę, na obrzeżach miasta wywiadowcy wywiesili już nawet ukraińską flagę.

Wcześniej do Horliwki ściągnięto poważne siły bojowników. Terroryści rozumieją bowiem doskonale, że wyzwolenie tego miasta otwiera siłom OAT drogę na Donieck, tworząc tym samym wszelkie warunki dla pełnej blokady miasta. A to będzie ostatni gwóźdź do wieka trumny nikczemnego moskiewskiego projektu okrzykniętego „DNR”.

2. Żółwim tempem i po długich rozważaniach, ale jednak UE cały czas jeszcze skłania się ku trzeciemu etapowi sankcji wobec Rosji.

Dzisiaj Bruksela oficjalnie wprowadziła sankcje dodatkowo wobec 15 urzędników i 18 przedsiębiorstw Federacji Rosyjskiej. Jest to kontynuacja tychże działań, których Kreml na pewno się nie przestraszy.

My jednak cały czas oczekujemy na rodzynki. Dzisiaj premier Wielkiej Brytanii David Cameron zaapelował o wprowadzenie ostrych sankcji gospodarczych, motywując to słusznie tym, że jest to „jedyny język, który Rosja pojmuje”. W Niemczech również rozważane są radykalne kroki. Słowa brzmią słusznie i pięknie, czekamy na czyny.

3. Państwowa Rada ds. Telewizji i Radiofonii zabroniła emisję na Ukrainie rosyjskich kanałów telewizyjnych „RTR-Planeta”, „NTW-Mir”, Rassija 24” i „TV Centre International”.

Bardzo właściwa decyzja. Rodzi się jednak pytanie, dlaczego w ogóle do tej pory przez pięć miesięcy rosyjskiej agresji kremlowska propaganda prała mózg Ukraińcom? Czyżbyśmy przeprowadzali eksperyment globalny dotyczący odporności milionów mieszkańców na mechanizmy działań informacyjnych wroga? Na Donbasie już wcześniej „naeksperymentowali się”, wyniki możemy oglądać…

P.S. Kilka słów w sprawie wojny informacyjnej. My, grupa „Opór Informacyjny” podjęliśmy decyzję o wyłączeniu komentarzy na naszej stronie sprotyv.info. Brakuje nam czasu na moderowanie komentarzy, a zalewa nas po uszy lawina moskiewskich trolli (i to zarówno przygłupów-amatorów, jak też ewidentnych profesjonalistów). Wystarczy nam tego, że strona codziennie poddawana jest atakom. Przyjaciele, prosimy o wyrozumiałość. Podyskutujemy z wrogiem po zakończeniu wojny.

DT 24 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 24 lipca.

Złe wieści:

1. W Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oświadczyli dzisiaj, że bojówkarze prorosyjscy przygotowywali zamachy terrorystyczne w szkołach Słowiańska. Tylko w szkole nr 4 znaleziono 4 podłożone urządzenia wybuchowe. Zaminowane były też inne placówki oświatowe miasta. Laboratorium produkujące materiały bojówkarze utworzyli na terytorium przedszkola.

Nie wiem, jak po czymś takim można określić bojówkarzy putinowskich. W moim głębokim przekonaniu, człowiek nie może szykować zamachu zbiorowego (tym bardziej na życie dzieci). Ktoś taki nie zasługuje na miano człowieka. A jednak do tej pory są tacy, którzy nie uważają tych stworzeń za terrorystów…

2. Przy wszystkich naszych oczekiwaniach sytuacja w rejonach przygranicznych (wzdłuż linii Tarany-Dmytriwka-Dołżański-Czerwonopartyzańsk i w rejonie Izwaryne) nie zmienia się na lepsze. Pozycje naszych wojsk są na serio ostrzeliwane z obydwu stron – zarówno ze strony terrorystów, jak i z Rosji. Nierozwiązane są w dalszym ciągu skrajnie aktualne problemy z zaopatrzeniem.

Dalecy jesteśmy od nastrojów alarmowych, ale to rzeczywiście ten problem, którego nie wolno przemilczeć. Przeciwnie, należy rozwiązywać w pierwszej kolejności i natychmiast.

3. Koalicja parlamentarna się rozpadła – opuściły ją kluby „UDAR” i „Swoboda”. Rząd premiera Arsenija Jaceniuka podaje się do dymisji. Zmiany do budżetu państwowego w kontekście OAT nie zostały przyjęte, do ustawy o walce z terroryzmem także.

I to w tym czasie, gdy ministerstwo finansów sprawozdaje: od 1 sierpnia nie będzie pieniędzy nawet na wypłaty dla wojskowych w strefie OAT i zmiany do budżetu są potrzebne już teraz.

Rozumiem, że przedterminowe wybory są żywotnie niezbędne. Pozostaje mieć nadzieję, że gry parlamentarne nie wpłyną negatywnie na prowadzoną OAT.

4. Państwowa Straż Graniczna Ukrainy oświadczyła, że na granicy administracyjnej Krymu utworzyły się kilometrowe kolejki. Spowodowane to jest działaniami pograniczników rosyjskich w stosunku do obywateli, jadących na Krym z części kontynentalnej Ukrainy.

Tutaj, co prawda, trzeba by wyjaśnić, co to za obywatele tak się rwą na Krym. Jeśli to są lokalni mieszkańcy, którzy przebywali w części kontynentalnej Ukrainy, a teraz wracają – to jedno. A jeśli chodzi o chcących odpocząć na okupowanym Krymie obywateli Ukrainy – to drugie.

Według naszych szacunków w czerwcu na okupowany przez Rosjan Krym wyjechało odpocząć około 100 000 obywateli Ukrainy. W porównaniu z milionowymi napływami w minionych sezonach letnich to niby nic. Ale biorąc pod uwagę, że w tym samym czasie na wschodzie Ukrainy z powodu tychże Rosjan codziennie giną nasi chłopcy, liczbę tę uważam za niedopuszczalną. Nie sądzę, że należy się godzić nawet przepływem wąskiego strumyczka turystów-Ukraińców na półwysep.

Tak czy inaczej kolejka na Krym z kontynentu będzie pozytywnym zjawiskiem tylko w jednym przypadku: jeśli w przyszłości będzie to kolejka pojazdów opancerzonych ukraińskiej armii wyzwoleńczej. Wierzę, że przyszłość ta jest nieodległa.

Dobre wieści:

1. Siły OAT są już w Łysyczańsku. Jest zbyt wcześnie, by mówić o całkowitym oczyszczeniu miasta z trującej pleśni prorosyjskiej. Ale nie ma wątpliwości, że miasto niebawem będzie nasze.

To jest strategiczny sukces. Wraz z oswobodzeniem Łysyczańska usuwany jest „wyrostek” na terytorium, umownie kontrolowanym przez bojowników. To pozwoli siłom OAT na przegrupowanie się i przystąpienie do kolejnych etapów operacji.
2. W sprawie z zestrzelonym „Boeingiem” terroryści kontynuują miotanie się między zuchwałością i instynktem samozachowawczym. W efekcie ciągle wypływają kłamstwa zarówno ich, jak też Moskwy.

Wódz tzw. batalionu „Wschód” A. Chodakowski w wywiadzie dla agencji Reuters pochwalił się, że bojoówkarze jednak mieli wyrzutnie rakietowe „Buk”. Z Moskwy gaduła natychmiast dostał po głowie, po czym od razu zaczął zaprzeczać: w wywiadzie dla propagandowego kanału telewizyjnego Russia Today zarzekał się już, że nic podobnego nie mówił.

Ale Chwała Bogu, Reuters, to nie rosyjskie media. Tutaj dziennikarze się szanują i nie zmieniają co sekundę na sygnał „z góry” swoich twierdzeń na całkowicie przeciwne. Także teraz zachodni dziennikarze się oburzyli: agencja przekazała dokładnie to, co mówił Chodakowski.

Widać, nie przypadkiem po tym incydencie „DRL” tak gwałtownie zakazała dziennikarzom pracy w strefie konfliktu (trzeba przypuszczać, że propagandystów z mediów rosyjskich to nie dotyczy). A panu Chodakowskiemu przesyłamy wyrazy współczucia. Z drżeniem serca oczekujemy żałosnej wieści o jego nieszczęśliwym wypadku. FSB nie lubi gadatliwych durni, ale co robić, jeśli pod ręką nie ma nikogo innego…

3. Przewodniczący Rady Najwyższej ogłosił rozwiązanie klubu parlamentarnego Partii Komunistycznej. Jednocześnie powiadomiono, że Prokuratura Generalna i Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wszczęły 308 postępowań karnych wobec członków KPU za poparcie aneksji Krymu i za współpracę z terrorystami „DRL” i „ŁRL”.

Nie chcę wykrakać, ale wydaje się, że nareszcie zrywamy z przeklętą przeszłością komunistyczną. Czyli z tym, co nie pozwalało przez 23 lata na dobry rozwój Ukrainy.

Europejskim „lewicowcom”, którzy próbują wstawić się za ukraińskimi komunistami, życzę, aby podczas trudnych chwil w ich państwach nie byli taką „piątą kolumną”, jaką na Ukrainie jest KPU. Zdrajców i kolaborantów nigdzie nie lubią. A i w czasie pokoju normalna opozycja polityczna powinna zmuszać władzę do ruchu naprzód, a nie ze wszystkich sił ciągnąć ją do tyłu i w stronę sąsiedniego imperium sowieckiego.

 

DT 23 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 23 lipca.

Złe wieści:

1. Dzisiaj zostały zestrzelone od razu dwa samoloty sił operacji antyterrorystycznej (OAT) – myśliwce wracały do bazy po skutecznie wykonanym działaniu bojowym. Danych o losie pilotów na razi nie ma –miejmy nadzieję, że żyją.

Za to wiadomo, że samoloty strącono na wysokości 5 200 m. Przenośne wyrzutnie rakietowe nie osiągają tego pułapu, dotyczy to także najnowszych rosyjskich 9K333 „Wierzba”, które wcześniej zauważono u bojówkarzy.

„Raszyści” dwoją się i troją, aby udowodnić, że zestrzelony „Boeing” był ich sprawką. Zamiast tego, aby po katastrofie schować się jak karaluchy w szczelinach, ze wszystkich sił demonstrują: strącamy wszystko, co widzimy na niebie nad Donbasem, przy czym na każdej wysokości.

2. Sytuacja w rejonach przygranicznych nadal jest bardzo trudna.

Według naszych danych obecnie jest już rozwiązywany problem wsparcia naszych wojsk trzymających obronę wzdłuż granicy. Niestety, póki co, dotyczy to wszystkich pododdziałów. Miejmy nadzieję, że już w najbliższym czasie problem będzie rozwiązany w pełni.
3. Dzisiaj próbowaliśmy ustalić, po co terrorystom potrzebnych było dziewięciu czarnoskórych studentów z Nigerii, których porwali w Łuhańsku (informowały o tym wczoraj media).

Nasze źródła wyjaśniły. Terroryści „na zamówienie” z Moskwy potrzebowali bezzwłocznie udowodnić, że po stronie sił OAT walczą żołnierze NATO i zagraniczni najemnicy. Właśnie ich przed kamerami rosyjskich telewizji powinni reprezentować porwani studenci przebrani w zagraniczne mundury wojskowe.

Mam problem z zakwalifikowaniem tego polotu fantazji. Radzę „dowódcom” bojówkarzy nagrać się w ukraińskich mundurach wojskowych i w taki oto sposób spróbować udowodnić, że ukraińscy wojskowi w całej swej masie są narkomanami. Typy z „ŁRL” i „DRL” pasują do tej roli idealnie.

 

Dobre wieści:

1. Siły OAT wyzwoliły trzy miejscowości w Obwodzie Donieckim – Karliwkę, Netajpowe i Perwomajske. Trwają walki o Łysyczańsk.

Wraz z zajęciem Łysyczańska zakończy się ważny etap OAT. Ale przed nami najtrudniejsze – uwolnienie Łuhańska i Doniecka po ich całkowitej blokadzie.

Wierzymy w naszych chłopców. Ale jest ogromny problem – cywile. Właśnie „żywa tarcza”, którą zbudowali sobie putinowscy terroryści z cywilów jest największym problemem sił OAT przy oswobadzaniu miast.
2. A propos, o cywilach. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zatrzymała artylerzystę-terrorystę z „ŁRL”, który strzelał w kierunku osiedli mieszkalnych Łuhańska.

Okazało się, że ów osobnik został zwerbowany przez rosyjskie służby specjalne i z „kolegami” ostrzeliwał cywili na rozkaz swoich bossów z Moskwy.

Sam fakt zamierzonego ostrzału cywili w celu dyskredytacji sił OAT jest szczytem podłości i cynizmu. Ale to, że podobne potwory są wyłapywane i z ich pomocą udowadnia się, czyja to sprawka, każe mieć nadzieję, że Moskwa zwinie ten swój krwawy bajzel. Chociaż, znając Putina, nadziei nie ma tak wiele.
3. Mieszkańcy Łysyczańska w trakcie wiecu żądali od terrorystów, aby ci wynieśli się z miasta. Wczoraj kilka tysięcy mieszkańców Stachanowca podczas mityngu żądało od bojowników tego samego. Podobne zgromadzenia odbyły się też w innych miejscowościach Donbasu.

Donbas już doskonale zrozumiał, kto jest kim w dzisiejszych wydarzeniach na wschodzie Ukrainy. Szkoda tylko, że przejrzenie na oczy przychodzi za tak wysoką cenę…

 

DT 22 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 22 lipca.

Złe wieści:

1. Za każdym raportem o kolejnej miejscowości oswobodzonej przez siły OAT kryje się ogromny wysiłek, ciężka praca i, co najstraszniejsze, krew naszych chłopców. Bojownicy stawiają opór jak wściekłe szczury w ślepym zaułku.

Bardzo trudna sytuacja jest w rejonach przygranicznych. Tutaj, jak wiadomo, nasi prowadzą wojnę na dwa fronty – przeciwko terrorystom z rosyjskimi najemnikami i przeciwko wojskom rosyjskim, ciągle otwierającym ogień z terytorium Federacji Rosyjskiej. Mówiąc wprost, na ogień tych ostatnich odpowiadać nie można, by nie dać Putinowi powodu do oskarżenia Ukrainy o agresji i rozpoczęcia już otwartej inwazji.

Nie będę się spierał czy to dobrze, czy nie, że nie odpowiadamy na ogień putinowskich kretynów strzelających w plecy ‒ w zgodzie ze starymi przyzwyczajeniami NKWD ‒ i czujących swoją całkowitą bezkarność. Ale wiem, że nikt z naszych chłopców, bohatersko trzymających tam obronę, nigdy nie nazwie putinowskiej Rosji „przyjacielem”. Tak jak ktokolwiek z nas, kto nadal potrafi myśleć i czuć.

2. Rosja kontynuuje ruchy swoich wojsk do granicy z Ukrainą.

Moskwa przerzuca skład osobowy, broń i technikę już z Zabajkalskiego i Dalekowschodniego Okręgu Wojskowego. Niewykluczone, że część z tych wojskowych będzie jutro biegała po Donbasie. Razem z czołgami i „Gradami”.

Kreml jest gotowy rzucić całą swoją moc wojskową na Ukrainę. Ale armia ukraińska z lipca 2014 roku, to już daleko nie to, co mieliśmy jeszcze w marcu. Swoimi ordami Putin może teraz zrobić wrażenie co najwyżej na mumii dziadka Lenina w mauzoleum. Ale nie na tym narodzie, który łamie dziś na Donbasie kręgosłup moskiewskiej hienie.
3. UE po raz kolejny odłożyła wprowadzenie sankcji wobec Rosji. Że niby Europejczycy opracowują „instrukcje dotyczące przygotowania możliwych dalszych sankcji wobec FR”. Jednocześnie Francja oświadczyła, że bez względu na wszystko dostarczy Putinowi „Mistrale”.

Na Ukrainie trwają spory: że niby co z tego, iż francuskie „Mistrale” pojawią się w Rosji? Odpowiedź jest oczywista. Tak, bezpośrednio na rozwój wydarzeń na Donbasie to nie wpłynie. Ale to jest silny krok polityczny, negatywny dla nas i dla Europy. Oznacza on bowiem, że absolutnie nie wszyscy rządzący w Europie uświadamiają sobie stopień niebezpieczeństwa, skoro są gotowi wręczyć Kremlowi „dorosłe” ofensywne uzbrojenie.

I szczególnie dziwnie jest obserwowanie takich kroków ze strony Francuzów, którzy zaledwie 70 lat temu czyścili okupantom toalety za kawałek strudla. Szybko zapominane są lekcje historii uczące ostrożniejszego opluwania własnego bezpieczeństwa.

Na szczęście tacy jak Hollande to w Europie wyjątki. UE nareszcie zaczęła uświadamiać sobie, z kim ma do czynienia.

Dobre wieści:

1. Siły OAT wyzwoliły Siewierodonieck i Popasnę.

Tutaj komentarz jest zbyteczny. Każda flaga ukraińska powiewająca nad ukraińskim miastem lub osiedlem zamiast rosyjskiego lub „prawie-rosyjskiego” (jak w „DRL” i „ŁRL”), to święto sprawiedliwości.

2. Putin dzisiaj zaczął jęczeć: że niby Rosja musi „całkowicie i na czas wykonać kroki dotyczące poprawy zdolności obronnych w związku z umocnieniem wojsk NATO przy granicy”.

Ten rzeźnik kontynuuje straszenie swojego rosyjskiego stada niebezpieczeństwem z zewnątrz. Że niby bezpośredniego zagrożenia nie ma, ale bać się i przygotowywać na odpowiedź trzeba (w ogóle pustosłowiu Putina można tylko się dziwić – jeśli nie ma zagrożenia, to na co odpowiadać?). Chociaż według stanu na dziś w Europie jest jedno zagrożenie – to sam Putin, co jest oczywiste dla wszystkich, także dla susła na łąkach alpejskich.

Ale jeśli upiór kremlowski tak się obawia NATO, to znaczy, że rzeczywiście myśli, iż na świecie jest siła, zdolna do powstrzymania jego krwawego marszu. Mam nadzieję, że się nie boi nadaremnie.

3. Rada Najwyższa w ślad za prezydentem Ukrainy wezwała wspólnotę międzynarodową do uznania „ŁRL” i DRL” za organizacje terrorystyczne.

Nasz parlament z uwagi na obfitość „koni trojańskich” bardzo długo był słabym ogniwem w systemie bezpieczeństwa narodowego. Jeśli teraz siły prorosyjskie nareszcie są neutralizowane i państwo wraz ze społeczeństwem się konsolidują przeciwko wspólnemu zagrożeniu, to jest to bez wątpienia sukces strategiczny.

4. Próbując usprawiedliwić z góry wiadomą porażkę, czego już tylko rosyjscy bojówkarze nie wymyślają.

Tak zwany „premier” organizacji terrorystycznej „DRL” A. Borodaj oświadczył, że de facto prowadza oni wojnę nie tylko z Ukrainą, ale też… z NATO. Że niby terroryści musza walczyć „przeciwko armii, w której walczy ogromna masa najemników z różnych krajów, z Polski, z całej Europy”.

Z pewnością, gdy kolejna dostawa najemników kaukaskich przywiezie nową partię narkotyków, Borodaj znowu uświadomi sobie, że po stronie Ukraińców walczy nie tylko Europa i NATO, ale i Międzygalaktyczna Flota Marsjan. Czekamy noty protestu ze strony MSZ FR do rządu Marsa.

 

DT 21 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 21 lipca.

Złe wieści:

1. W sprawie zestrzelonego „Boeinga” Moskwa i jej podręczni bojówkrze zachowują się jak drobny kieszonkowiec schwytany za rękę i doprowadzony do komendy policji. Zmyślanie, zakłamanie i podłość to wizytówka Kremla.

Putin histerycznie nawołuje do przeprowadzenia „międzynarodowego śledztwa”, a w tym samym czasie kontrolowani przez niego terroryści nie wpuszczają ekspertów międzynarodowych na miejsce tragedii, stanowczo przeszkadzają w ich pracy, kradną dowody i nie mają zamiaru oddawać „czarnych skrzynek”, aż nad nimi nie odprawią czarów specjaliści z rosyjskich służb specjalnych.

Jednocześnie rosyjskie ministerstwo obrony klepie swoje tradycyjne bzdury. Że niby za „Boeingiem” gnał ukraiński samolot bojowy, a w tym czasie na ziemi (na kontrolowanym przez bojówkarzy terytorium) było tłoczno od ukraińskich „Buków”. Dlatego to przeklęci ukraińscy wojskowi doprowadzili do zguby samolot pasażerski – z ziemi strzelali salwami, a w powietrzu dobijali lotnictwem. Po co im to – wielka tajemnica.

Gdyby Rosja po prostu oświadczyła, że nie przekazywała wyrzutni rakietowych terrorystom, można by jeszcze się kłócić. Ale Sztab Generalny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej poinformował, że niby my „nie przekazywaliśmy wyrzutni rakietowych »Buk«, tak jak i innej broni oraz techniki wojskowej”. I tutaj wszystko staje się oczywiste – biorąc pod uwagę to, że Donbas po uszy naszpikowany jest dostarczonym z Rosji uzbrojeniem.

Jestem pewien, że gdyby Moskwa nie tak nieumiejętnie i ewidentnie kłamała, być może ktoś w sawannie afrykańskiej lub osadzie Papuasów Nowej Gwinei uwierzyłby wówczas w jej niewinność. Ale Putin robi wszystko, co jest możliwe i niemożliwe, aby nikt nie miał wątpliwości, kto właściwie zabił 300 cywilów w niebie nad Donbasem.

2. Coraz większa liczba państw wiąże zamach terrorystyczny w niebie nad Donbasem właśnie z Rosją i bojówkarzami. Możemy mieć nadzieję, że apel Kijowa będzie usłyszany w świecie, a „DRL” i „ŁRL” zostaną uznane za organizacje terrorystyczne daleko poza granicami naszego kraju. A Rosja ‒ za sponsora terroryzmu (choć w istocie to państwo-terrorysta).

Złe jest to, iż owo przejrzenie na oczy przez świat odbyło się kosztem tak bardzo wielu niewinnych ofiar…

3. Pod niemiłosierną presją sił operacji antyterrorystycznej terroryści nie zawahają się przed czymkolwiek, aby tylko inicjatywa pozostała po ich stronie. Ofiarami wśród cywilów ani trochę się nie przejmują – przeciwnie, właśnie ludność jest zakładnikiem tej agonii.

Dzisiaj rosyjskie media rozpowszechniły oświadczenie „dowódcy” bojówkarzy Girkina-Striełkowa: „W Dzierżyńsku jest kontynuowany bój. Centrum miasta zostało zburzone przez salwy „Gradów” i „Huraganów”, są tam nieustające pożary (a Tymczuk już zapewne pisze o tym, jak „miasto ostrzeliwują terroryści”)”.

Ale Girkin nie zgadł: nic nie musiałem pisać. W sieci pojawiło się wideo, na którym bojówkarze tegoż Girkina na kontrolowanym przez nich terytorium, z „Gradów” ostrzeliwują spokojne miasto – co prawda nie Dzierżyńsk z 87 tysiącami mieszkańców, a milionowy Donieck.

Na złodzieju czapka gore.

Dobre wieści:

1. Dzierżyńsk, Rubiżne, Sołedar… Liczba miejscowości oswobodzonych od bojowników nieubłaganie wzrasta każdego dnia. Wodzowie terrorystów nadążają tylko z wyskakiwaniem przez okna swoich „sztabów” i wieją przed naszą atakującą armią.

W rzeczy samej, każdy kilometr kwadratowy uwolnionego terytorium przychodzi siłom OAT bardzo niełatwo – już zbyt wiele broni i najemników rzuciła na Donbas Rosja. Jednak w strefie działań OAT zaczął się wyrysowywać obraz strategiczny, który jest dla nas jednoznacznie pozytywny.

Ten obraz ma trzy słabe ogniwa. To Łuhańsk i Doniec (jako duże skupiska ludności, gdzie działania bojowe są skrajnie utrudnione), także bardzo trudna jest sytuacja w rejonie działań naszego zgrupowania wzdłuż granicy państwowej w obwodzie donieckim.

Ale nacieramy, czyszcząc naszą ziemię z rosyjskiego i prorosyjskiego draństwa. I to jest najważniejsze.

2. Moskwa już może na własnej skórze odczuć skutki swej polityki. Rosyjska giełda papierów wartościowych notuje spadki szósty dzień z rzędu. Akcje kompanii rosyjskich tracą na wartości, inwestorzy wywożą z Rosji pieniądze. Akcje „Gazpromu” spadły dzisiaj o 2,4%.

Analitycy Bloomberga zauważyli, że w przypadku wprowadzenia trzeciego etapu sankcji wobec Moskwy ryzyko bankructwa FR jest realne.

Możemy obiecać, że na pewno nie będziemy płakali z tego powodu.

3. Żołnierze batalionu „Ajdar” pojmali na Donbasie jednego z asystentów ministra obrony oderwanej wcześniej przez Putina od Gruzji Osetii Południowej – T. Jenaldijewa.

Jasna sprawa: Jenaldijew zaczął zapewniać, że na Ukrainie zjawił się przypadkowo, w działaniach bojowych nie brał udziału, najemnikami nie dowodził, automat w rękach miał przez pomyłkę (jakiś nieznajomy przechodzień mu wsunął), przysięgał na mamę.

Takie schwytane unikaty są jaskrawym dowodem tego, że Putin zbiera najemników po wszystkich norach swojego zgniłego i niedorobionego imperium. Najemnik z Kaukazu topiący Ukrainę we krwi to obraz budowanego przez Moskwę „rosyjskiego świata”. Każdy mądry człowiek powinien widzieć ten obraz i uświadamiać sobie jego grozę.

DT 18 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 18 lipca.

Złe wieści:

1. Kreml i jego posłuszne psy na Donbasie nawet nie mają zamiaru uznać swojej winy za strącony samolot malezyjski. Wykręcają się jak zboczeniec podczas wizyty u seksuologa.

Szef MSZ Federacji Rosyjskiej Ławrow nawet nazwał oświadczenia, że samolot pasażerski „Boeing 777” spadł wskutek aktu terrorystycznego „próbą czynienia presji na śledztwo”.

Panie Siergieju, Pan jest taki uczciwy i zasadniczy, że od razu chroni terrorystów, którzy wczoraj sami na cały świat trąbili, iż to oni strącili samolot i do tego wideo demonstrowali? A rosyjskie media te okrzyki radości transmitowały wdzięcznemu rosyjskiemu słuchaczowi.

Faktem jest, że Moskwa będzie mataczyć do końca – a jeszcze na dodatek (co jest szczytem cynizmu) próbować obwiniać Ukrainę o swe ludożercze czyny. Niedaremnie bojówkarze dzisiaj ze skóry wyłazili, żeby tylko utrudnić ratownikom zbieranie szczątków i materiałów dowodowych z miejsca przestępstwa.

A już szczytem cynizmu było kłamliwe do ostatniego słowa wystąpienie stałego przedstawiciela FR w ONZ Czurkina. W porównaniu z rosyjskimi agitatorami-dyplomatami osławiony Ribbentrop ‒ to po prostu dziecię recytujące wierszyk na akademii z okazji 8 marca.

2. A propos Ribbentropa. Frau Merkel pokazała dzisiaj swoją podwójną tożsamość (chociaż wcześniej też nieszczególnie siękamuflowała). Zszokowany świat był w żałobie po zmarłych, a kanclerz Niemiec od razu pośpieszyła z włączeniem na kremlowskim gramofonie zdartej płyty o nazwie: „Nie ma powodu dla sankcji wobec Rosji”. Ale – rzecz jasna –w takt tej melodii wykonywała osądzające gesty pod adresem Kremla poprzez nawoływanie Francji do niedostarczenia „Mistrali” Federacji Rosyjskiej.

I Bogu świeczka, i diabłu ogarek. Odnoszę wrażenie, że Berlin w żaden sposób nie może dokonać wyboru między apetycznymi bonusami od Gazpromu i wartościami demokratycznymi. Ale przynajmniej stanął w rozkroku.

Na szczęście w Europie na razie nie ma innych aż tak bardzo przebiegłych hipokrytów, gotowych w parze z Merkel osłaniać terrorystę w osobie „Rosji” jednocześnie niby go osądzając.

3. W Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony przedstawiono wyczerpujące dowody, że Su-25 został strącony 16 lipca przez rosyjski MigG-29 ze składu lotniczego pułku myśliwskiego.

Wczoraj w Ministerstwie Obrony Rosji wydzierali się, że Ukraina nie ma żadnych dowodów agresji rosyjskiej. Dzisiejsze mocne fakty ci kłamliwi krzykacze czemuś nie komentują. Pewnie Dima Kisielow nie może znaleźć pod Moskwą potrzebnych mu do tego muchomorów, aby móc wymajaczyć odpowiedź.
4. Próby ukrycia swojego przestępstwa dotyczącego katastrofy „Boeinga” terroryści przekształcili w jeszcze bardziej potworne zbrodnie.

Dzisiaj w Łuhańsku bojownicy rozstrzelali cywilów wprost na ulicach i zabraniali zabrania ciał – czekali aż przyjadą rosyjscy dziennikarze, aby przedstawić zmarłych jako ofiary sił operacji antyterrorystycznej. Taki sam obrazek nie do pomyślenia zanotowaliśmy w Torezie, gdzie wcześniej zestrzelono samolot. Myślą, że w ten sposób odwrócą uwagę świata od tragedii z samolotem.

Ciężko to komentować. To nie ludzie. To potwory.

Dobre wieści:

1. Przy wszystkich kontynuowanych gorących i krwawych potyczkach na Donbasie, temperatura konfliktu w Obwodzie Donieckim dzisiaj spadła. To konstatacja Administracji Państwowej Obwodu Donieckiego; my zaobserwowaliśmy taki sam obrazek.

Prognozujemy, że Rosja zacznie wycofywać swoich wojskowych („zielonych ludzików”) z terytorium Ukrainy – są powody, aby tak przypuszczać. Myślę, że nasz wywiad kiedyś opowie o tym, jak bliscy byliśmy do zmasowanej interwencji wojsk rosyjskich na Ukrainie wczoraj – 17 lipca.

Dzisiaj zagrożenie całkowicie nie zniknęło, ale zdecydowanie zostało oddalone. Jeśli wspólnota międzynarodowa nie podejmie kroków związanych z naciskiem na Rosję, to zagrożenie powróci.

2. Po niedopuszczalnie długiej i niezrozumiałej pauzie, naszym pododdziałom, które znalazły się bez wsparcia (przede wszystkim w rejonach przygranicznych), dzisiaj nareszcie wysłano pomoc.

Nie możemy ujawniać szczegółów, możemy jedynie powiedzieć, że dzisiejsze przegrupowanie naszych wojsk odbywa się w bardzo trudnych warunkach. Ale będziemy mieli nadzieję, że pozytywne rezultaty zobaczymy bardzo szybko.

3. Spodobało mi się, jak rosyjskie media internetowe z Omska opowiadały o wziętym w niewolę rosyjskim żołnierzu służby zasadniczej („zielonym ludziku”). Że niby chłopczyk spacerował sobie gdzieś „między miejscowościami Maryniwka w Obwodzie Donieckim (Ukraina) i Kujbyszewo w Obwodzie Rostowskim (Rosja)”, gdzie też zniknął (te potwory zapomnieli już o istnieniu granicy państwowej między Ukraina i FR). Krewni chłopca płaczą, że niby porwali go ukraińscy wojskowi i wywieźli na Ukrainę. Ciekawe, komu ten zasmarkany żołnierzyk jest potrzebny?

Tymi opowieściami rosyjskie media tylko potwierdziły, że Rosja wysłała na Donbas swoich wojskowych. Strona ta już została usunięta z Internetu – Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji nie śpi. Ale prawda zawsze wyjdzie na jaw, wierni panowie putinowcy.

DT 17 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 17 lipca.

Złe wieści:

1. Dzisiaj nad Obwodem Donieckim „raszyści” zestrzelili samolot pasażerski „Malaysia Airlines”. Zginęło prawie 300 cudzoziemców, w tym dzieci.

Głupek Girkin-Striełkow (a w ślad za nim rosyjskie media) od razu zaczął skakać z radości wykrzykując: „zastrzeliliśmy samolot!”. Czas i miejsce tragedii całkowicie pasują.

Dowiedziawszy się, że zamiast samolotu ukraińskiego zestrzelili malezyjski, oligofreni z DRL i ich bracia z Moskwy od razu zaczęli śpiewać, że to nie oni i próbowali zwalić winę na siły operacji antyterrorystycznej (nawet mózgu nie używają – po co siłom OAT środki obrony przeciwlotniczej, skoro bojówkarze nie mają lotnictwa?). Kłamliwi i tępi kretyni teraz zajęci są tym, jak zatrzeć ślady swojej potwornej zbrodni.

…Przypomina mi się jak dziś rano Moskwa groziła „odpowiedzią” na zastosowane wobec niej sankcje Zachodu. Biorąc pod uwagę, że samolot został zestrzelony po zaledwie kilku godzinach od tych gróźb, pada na nie zupełnie nowe światło…

2. To, o czym mówię od poniedziałku, dzisiaj potwierdzili także ukraińscy wojskowi: Rosja dokonuje ukrytego wtargnięcia wojskowego na Ukrainę. Na Donbasie prym wiodą rosyjscy wojskowi. To już nie jest „pomoc bojówkarzom”, a całkowita, choć w rzeczywistości ukryta wojna rosyjsko-ukraińska.

Także w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony potwierdzili: nasz Su-25 wczoraj został zestrzelony przez samolot rosyjski. To jeszcze jeden fakt wojny Rosji przeciwko nam.

Putin nie powstrzyma się przed niczym, aby tylko zgnoić Ukrainę. Nie wiem, kiedy ten stwór nareszcie opije się ukraińskiej krwi. Ale zapomina on, że podpalacze nigdy dobrze nie kończą. I Putin nie będzie wyjątkiem od tej reguły.

3. Nadal tracimy naszych chłopców. Wojskowi potwierdzili informację o znalezieniu zwłok dwóch pilotów zestrzelonego samolotu An-26.

Codziennie Siły Zbrojne ponoszą straty na pierwszej linii frontu. Giną mężni pogranicznicy, którzy dzisiaj działają metodami partyzanckimi na wypełnionym przez bojówkarzy i rosyjskich agresorów terytorium przygranicznym, przywracając kontrolę nad granicą. Giną gwardziści i ochotnicy.

Tutaj nie ma walki na bagnety. Nasi chłopcy przelewający krew za jedyną i niezawisłą Ukrainę, najczęściej nie widzą twarzy swoich wrogów. To wojna skryta. Ale przecież po śmierci każdego z naszych bohaterów serce krwawi wcale nie mniej, niż gdyby to była „woja prawdziwa”…

Dobre wieści:

1. USA mogą zostać sojusznikami Ukrainy. W Kongresie USA zarejestrowano rezolucję nr 2277 pod tytułem Russian Aggression Prevention Act 2014 (Akt o zapobiegnięciu agresji Rosji).

Dla nas taki sojusz to więcej niż deklaracja o współpracy. Może być wybawieniem od rosyjskiego wtargnięcia.

Czy będąc kadetem szkoły wojskowej, gdzie nas przygotowywano do wojny z NATO, mogłem wtedy pomyśleć, że kiedyś będę się cieszył z sojuszu z USA, aby moje państwo nie zostało ofiarą agresji Rosji? Niezbadane są wyroki Boskie.

2. W ciągu ostatniej doby na froncie międzynarodowym zanotowano sukcesy. USA i UE po długim rozbiegu jednak zdecydowały się na wzmocnione sankcje wobec rosyjskiego agresora.

Amerykanie nie tylko rozszerzyli listę „osobistych” sankcji, ale zadali też poważny cios w gospodarkę Federacji Rosyjskiej. W szczególności na liście znalazły się wszystkie przedsiębiorstwa przemysłu obronnego Rosji (takie jak koncern „Kałasznikow” i „Ałmaz-Antej”, Naukowo-Produkcyjne Zjednoczenie „Bazalt” i inne), a także przedsiębiorstwa „Gazprombank”, „Nowatek”, „Rosnieft” i „Wnieszekonombank”. To już jest na serio.

UE w rzeczywistości robi minę, że „walczy”, ale przeważnie słowem niż czynem Na szczycie w Brukseli Europejczycy „dogadali się odnośnie rozszerzenia kroków karnych” wobec Moskwy. Listę firm i spółek, które powinny być dotknięte sankcjami, Komisja Europejska powinna urodzić do końca lipca (którego roku – nie sprecyzowano). Uzyskawszy pożądaną listę, UE będzie oczywiście kontynuowało swoją starą zabawę pod tytułem „geopolityczny brak działań”.

Putin od razu zareagował na sankcje amerykańskie. Wycierając ukraińską krew ze swych rąk oskarżył USA o „rozpalanie wojny bratobójczej” na Ukrainie. Panie wybaczą, ale inaczej jak kłamliwą suką tego dziwaka nie mogę nazwać. Ale jeśli wychodzi on z siebie, to znaczy, że działanie amerykańskie osiągnęło cel.

3. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wydał rozkaz Sztabowi Generalnemu, by opracował nową taktykę działań w trakcie operacji antyterrorystycznej. Również postawił przed RBNiO zadanie uczynienia wszystkiego dla maksymalnego zapewnienia skuteczności działań bojowych naszej armii.

Konflikt przeszedł w inną płaszczyznę – konstatował prezydent. Czy nasi generałowie będą umieli adekwatnie zareagować na te zmiany – zobaczymy. Ale zrozumienie zademonstrowano, zadanie postawiono. Czekamy na efekty.

DT 16 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 16 lipca.

Złe wieści:

1. W strefie Operacji Antyterrorystycznej trwają ciężkie walki. Dzisiaj w pobliżu miejscowości Ambrosijiwka, Maryniwka, Izwaryne i innych.

W Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oświadczyli dziś, że ani jedno miasto, które wcześniej zostało zwolnione od terrorystów, nie zostało porzucone przez ukraińskich wojskowych. „Nasi wojskowi się nie wycofywali ani na metr” – powiedział rzecznik prasowy centrum informacyjnego RBNiO Andrij Łysenko.

Od siebie dodamy, że najostrzejsze walki toczyły się dzisiaj na terenach przygranicznych. Rosja pomaga terrorystom ze swej strony jak może – i bronią, i ludźmi, i ostrzałami z własnego terytorium. Putin wie, że przerwanie „łączności naziemnej” bojówkarzy z Rosją jest równoznaczne z zakończeniem konfliktu na Donbasie. Będzie więc próbował za wszelką cenę nie dopuścić do tego.

2. Nas, grupę „Opór Informacyjny”, bardzo niepokoi nowa faza ukrytej wojskowej ingerencji Rosji na Ukrainie. Chociaż, można by rzec, że 300 wojskowych Federacji Rosyjskiej, których naliczyliśmy dzisiaj, to niby niewiele.

Ale tak naprawdę to właśnie oni znowu stanowią kręgosłup grup terrorystycznych i właśnie dzięki profesjonalizmowi rosyjskich wojskowych obecna rzeź na Donbasie jest kontynuowana. Lokalne „pospolite ruszenie” – głównie kryminaliści, narkomani i temu podobny margines – po prostu nie byłoby w stanie użyć poważnej techniki i broni nadchodzących z Rosji. Rozumie to również Kreml, dlatego przerzuca teraz swoich żołnierzy na Donbas.

Na początku kwietnia my, grupa „Opór Informacyjny”, informowaliśmy o wejściu na Donbas rosyjskich grup dywersyjno-wywiadowczych (nawiasem mówiąc, nie brakowało wtedy sceptyków uparcie niewierzących w fakt tego wtargnięcia). Po kilku dniach mieliśmy Słowiańsk. Na początku maja wojskowi Federacji Rosyjskiej zniknęli – zamienili ich najemnicy. W nowym pojawieniu się rosyjskich żołnierzyków nic dobrego nie widzimy.

Nawiasem mówiąc, Rosja nie ustosunkowała się jednak do przenikających do mediów informacji, dotyczących zwrotu z Ukrainy do Federacji Rosyjskiej zwłok swoich żołnierzy. Na przykład, z 45. pułku specnazu Wojsk Powietrzno-Desantowych. Ciekawa byłaby w tej sprawie wersja Kisielowa.

3. W Łuhańsku terroryści tworzą stanowiska bojowe w budynkach mieszkalnych. Taktyka charakterystyczna dla nich – ukrywanie się za tarczą zbudowaną z cywilów.

I ta taktyka działa. Prowadzenie operacji z minimalnym zagrożeniem dla życia ludności cywilnej w takich warunkach wywołuje ból głowy sił OAT. Terroryści robią wszystko tak, jak nakazał Władimir Władimirowicz: atakują z-za pleców kobiet, dzieci i starców. Przypuszczam, że przodkowie Putina przewracają się w grobach z szybkością wentylatora ze wstydu za swego utalentowanego potomka.

Dobre wieści:

1. W ciągu doby lotnictwo wojskowe dokonało 29 wylotów. Przez cały dzień prowadzone były ataki z powietrza na pozycje bojowkarzy, dostarczano ładunki z pomocą humanitarną, prowadzone była działania poszukiwawczo-ratownicze.

Każdy wylot samolotu bojowego – to kolejny krok ku pełnemu oczyszczeniu Donbasu. Każdy wylot samolotu transportowego – to uratowane życia ludzkie i pomoc ludności cywilnej.

Oby, jak powiadają lotnicy, liczba startów była równa liczbie lądowań.

2. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podpisał ustawę o nadaniu uczestnikom OAT statusu uczestników działań bojowych.

To tylko niewielka część z tego, co Ukraina jest winna swoim bohaterom. Właśnie ten temat, w pełni zasłużenie, przez długi czas wywoływał rezonans w społeczeństwie ukraińskim. Sprawiedliwości stało się zadość.

Ustawa upoważnia Radę Ministrów do określenia trybu nadania statusu uczestnika działań bojowych tym, którzy walczą na Donbasie. Miejmy nadzieję, że wypracowany przez rząd mechanizm nie pozwoli na nadawanie tego statusu tłumowi urzędników wojskowych, którzy na dwa-trzy dni wpadali do sztabu OAT w ramach delegacji.

3. Lider narodu krymsko-tatarskiego Mustafa Dżemilew oświadczył dzisiaj, że prokuratura Turcji wszczęła postępowanie w związku z faktem naruszenia przez turecki statek wycieczkowy zakazu Ukrainy, dotyczącego przybijania do portów okupowanego Krymu.

Byłby to bardzo właściwy i logiczny krok władz tureckich. Posiadająca dużą diasporę Tatarów Krymskich Turcja jest dzisiaj rzeczywistym sprzymierzeńcem Ukrainy. Właśnie tak traktujemy ten kraj. Każdy krok Turków, który wyglądać będzie jak zaprzaństwo, Ukraińcy będą odbierali z wielkim bólem. Wierzymy, że Ankara jest jednak po naszej stronie.

A z naszej strony są obowiązki wobec Tatarów Krymskich, jak również wobec naszych współobywateli na Krymie. Nie powinniśmy o tym zapominać.

DT 15 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 15 lipca.

Złe wieści:
1. Sukcesy sił OAT, którymi cieszyliśmy się od razu po zakończeniu “rozejmu”, zmieniły się w jakąś “wojnę pozycyjną”.
Główną przyczyną tego jest to, że ratując swoich terrorystów przed całkowitym rozgromieniem, Moskwa ucieka się do umyślnych i nieumyślnych przestępstw międzynarodowych. Jest to zarówno przerzut na Ukrainę ciężkiego uzbrojenia (teraz już coraz częściej wraz z załogami i obsługą), jak i bezpośrednie wsparcie ogniowe z terytorium Federacji Rosyjskiej i strzelanie na pozycje naszych pograniczników i Sił Zbrojnych.
Nie wiem, dlaczego uparcie wstydzimy się nazywać rzeczy po imieniu i także na szczeblu oficjalnym nie konstatujemy, że trwa wojna Rosji przeciwko Ukrainie. Przecież dochodzi do absurdu.
Oto dzisiaj w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony wymyślono rebus. Na miasto Sniżne w Obwodzie Donieckim dokonano ataku lotniczego. Nasze lotnictwo nie wznosiło się w powietrze. Specjaliści w sztabie OAT zapewniają, że a priori żadnego lotnictwa terroryści nie mogą mieć. Pytanie: Kto mógł dokonać ataku? W RBNO wymyślili termin – “nieznany samolot”. A czyj to może być samolot, jeśli nie OAT i nie bojowników, czy dużo wariantów pozostaje? Tymczasem zginęło 11 mieszkańców.
Póki nie powiemy, że czarne jest czarne, a wojna – wojną, ten teatr absurdu będzie kontynuowany.

2. Z tej samej serii. Kontynuowane są tańce wokół dostarczenia przez Francję Putinowi okrętów desantowych typu Mistral. Stanowisko Paryża: przecież między Ukrainą i Rosją wszystko jest dobrze, wspaniała sielanka, dlaczego powinniśmy rezygnować z kontraktu?
Sprawa polega na tym, że na Ukrainę Zachód nie może dostarczyć uzbrojenia, bo to jest zabronione w kodeksach eksporterów – jest to strefa konfliktu i broni do niej dostarczać nie można. A Rosja, która rozpoczęła i prowadzi te wojnę, z punktu widzenia prawa międzynarodowego, ani trochę w ten konflikt nie jest zamieszana!
Jeśli zmusimy wspólnotę międzynarodową aby uznała, że Rosja prowadzi z Ukrainą wojnę – kwestia zakazu dostaw do Rosji produkcji wojskowej z państw cywilizowanych i zastosowania podwójnych standardów sama się rozwiąże. Kto sprzeda Putinowi choćby łuskę, będzie przestępcą.

3. W miastach rosyjskich władze lokalne już otwarcie przeprowadzają ceremonie wysyłania “ochotników” na wojnę z Ukrainą, tak samo otwarcie werbowanych przez komendy uzupełnień za niezłe pieniądze. Dzisiaj taka ceremonia się odbyła w Samarze.
Mam wielką nadzieję, że wszyscy najemnicy, którym dziś klaskały rosyjskie dziwadła w Samarze, co do jednego wrócą do domu. W pięknych cynkowych opakowaniach. I niekoniecznie w jednym kawałku.

Dobre wieści:
1. MSZ oświadczył dzisiaj: strona ukraińska liczy na to, że jutro Rada Europejska podejmie decyzję o wprowadzeniu kolejnego etapu sankcji wobec Federacji Rosyjskiej.
Szczerze mówiąc nadziei na to nie jest zbyt wiele. Ale nasze źródła w kręgach dyplomatycznych stwierdzają: dosłownie w ciągu ostatniego tygodnia retoryka wielu dyplomatów europejskich zmieniła się na korzyść Ukrainy. Mam nadzieję, że jutro wszyscy będziemy mogli powiedzieć Europie z całego serca “dziękuję”.

2. Czterech członków załogi strąconego samolotu An-26 sił OAT już zostało uratowanych. Będziemy trzymać kciuki, aby również z pozostałymi chłopcami wszystko było dobrze – także z tymi, którzy dostali się do niewoli.
Dzisiaj rosyjskie media pokazały wideo przesłuchania jednego z tych naszych chłopców. “Złożyłem przysięgę i postępuję tak, aby sumienie potem dało mi żyć” – powiedział.
Nie wiem, po co tępe rosyjskie głowy propagandystów zaczęły demonstrować to nagranie. Chcieli pokazać, że “wojskowi armii ukraińskiej przeszli pranie mózgów propagandy kijowskiej”. A pokazali bohatera i patriotę, który pozostaje wierny przysiędze. Ukraino – niech takich synów zazdroszczą Ci wszyscy na tej planecie.

3. Kanclerz Niemiec Angela Merkel wzięła się za zapewnianie, że została “niewłaściwie zrozumiana” i że wcale nie popiera bezpośrednich rozmów z terrorystami. Że niby “ja nic takiego nie mówiłam i w ogóle jestem niewinna”.
Kocham państwa demokratyczne. Ukraińcy trochę podenerwowali Panią Angelę córkę Horsta na Facebooku hasłem: “Danke, Frau Ribbentrop” – i od razu jest reakcja.

Gdyby w ślad za słowami Merkel poszły działania i rezygnacja z sympatii  lobbystycznych wobec Putina – trudno byłoby to przecenić. Inaczej pozostanie wrażenie, że pani kanclerz ma zamiar zostać personalną emerytką “Gazpromu”.
Nawiasem mówiąc, tak jak i prezydent Francji, któremu za sprzedaż “Mistrali” dziś nie dają żyć na portalach społecznościowych. I dobrze mu tak.

DT 14 lipca

Podsumowanie 14 lipca

Złe wieści:
1. Dzisiaj przeciwnicy zestrzelili nasz samolot AN-26. Wiemy już, że dwóch lotników jest w niewoli bojówkarzy, ufajmy, że pozostałym sześciu nic się nie stało. Wierzę, że Ministerstwo Obrony Ukrainy dołoży wszelkich starań, żeby znaleźli się na wolności.
Samolot zestrzelono na wysokości 6500 metrów. Terroryści posiadają wyrzutnie rakiet, w tym rosyjską typu 9K999 “Wierzba”, jednak te nie są w stanie zestrzelić samolotu na tak dużej wysokości. RBNiO (Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony) przypuszcza, że samolot został zestrzelony przez rosyjskiego niszczyciela albo też przez działo zenitowo-rakietowe, ale umieszczone na terenie FR.
Biorąc pod uwagę to, że armia rosyjska teraz już bez skrępowania wspiera terrorystów, otwarcie przerzucając przez granicę broń i technikę dla bojówkarzy, nie upatrywałbym nic dziwnego w takim “wsparciu”. Z im większym powodzeniem przebiega OAT, z tym mniejszym “maskowaniem” Kreml prezentuje swą agresję przeciwko Ukrainie.

2. NATO po raz nie wiadomo który apeluje do Rosji o to, by wycofała swe wojska z granicy z Ukrainą. W tym samym czasie liderzy poszczególnych krajów europejskich, należących do NATO, coś przebąkują o “rozmowach stron konfliktu na Ukrainie przy pośrednictwie Rosji” oraz o “pokojowym rozstrzygnięciu problemu”.
Można zrozumieć tych liderów. Mają swoje własne interesy – wszak “Gazprom” czuwa i może sypnąć nie tylko gazem, ale i groszem. Tych urzędników bardziej interesuje bezproblemowa i syta starość, niż bezpieczeństwo własnego kontynentu.

3. Po raz kolejny muszę się zająć niezdrowym rezonansem wokół “wtargnięcia Rosji”. Udzieliłem już odrębnego komentarza, dotyczącego “wtargnięcia Rosji w dniu 15 lipca” (tak po moim briefingu ogłosiły media), powtórzę więc ów komentarz po raz kolejny.
Nikt nie mówi o tym, że jutro zacznie się wojna Rosji przeciwko Ukrainie w jakimś innym formacie, niż to obserwujemy od 4 miesięcy. W dniu 15 lipca grupy specnazu rosyjskiego mają być gotowe do przerzucenia ich na Ukrainę. Widzieliśmy to w kwietniu, gdy rosyjskie Desantowe Grupy Wywiadowcze łaziły po Donbasie, jak po własnym domu.
Nasza grupa “Opór informacyjny” nie myśli, że Rosja jest gotowa do wkroczenia na teren Ukrainy w taki sposób, jak w czasie otwartej wojny. Mimo że na granicy skupia się sporo wojska, nie widać, by były jakieś “ukształtowane” ugrupowania taktyczne, za pomocą których odbyłoby się wtargnięcie. Być może, zostaną podjęte próby wtargnięcia pod postacią “misji pokojowej” – ale to zdecydowanie wariant zapasowy. Na dziś Kreml musi doprowadzić do maksymalnej destabilizacji sytuacji na Donbasie, aby ten konflikt przerósł w pełnowartościową wojnę domową.
Przeciwdziałać temu można jedynie kontynuując OAT, odcinając grupy terrorystów od granicy z FR. Siły OAT obecnie są zajęte właśnie tym. Szczerze wierzę, że te wysiłki odniosą sukces. Jednak absolutnie nie cieszy mnie to, że Rosja szykuje się do zmiany formatu swej tajnej agresji przeciwko Ukrainie.

Dobre wieści:
1. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, odbywając naradę z kierownikami resortów siłowych, nagłośnił konieczność zmiany taktyki OAT. Najważniejsze zadania – to zwężenie strefy OAT, wzmocnienie obrony granic i uczynienie wszystkiego po to, by jak najlepiej ochronić ludność cywilną.
Nie mam tu nic do dodania. Teraz najważniejsze jest wpowadzenie tych zamiarów w czyn.

2. Siły OAT kontynuują aktywne działania. W ciągu ostatniej doby oczyszczono z terrorystów kilka miejscowości w obwodzie ługańskim.
Muszę powiedzieć, że sytuacja w tym obwodzie pozostaje bardzo napięta. Bojówkarze usiłują narzucić siłom OAT swe “tempo”, wyzwolenie terenu przebiega z trudnościami. Jednak idziemy ku zwycięstwu – choćby nawet nie tak szybko, jak byśmy chcieli.

3. Wróćmy na chwilę do liderów krajów europejskich. Jak informują nasze media, kanclerz Niemiec Angela Merkel coraz częściej jest nazywana “frau Ribbentrop” – wszystko z powodu jej dość dziwnego stanowiska wobec agresji Rosji przeciwko Ukrainie oraz jej niezdrowej sympatii do Putina. Merkel zaczęła się dziwnie zachowywać co najmniej w czerwcu.
Rozumiem, dlaczego naszymi sojusznikami dziś są Polacy. Nasi zachodni sąsiedzi pamiętają, jak w 1939 roku Berlin Moskwa rozerwały na strzępy umęczoną w II Wojnie Światowej Polskę. Prawie 75 lat później historia się powtarza – tyle że na Ukrainie. Teraz wygląda to trochę inaczej, ponieważ Berlin nie jest aktywnym, leczy pasywnym uczestnikiem krwawego show. Sens jest ten sam.
Jednak, jeżeli w Europie Merkel jest nazywana “frau Ribbentrop”, to nie wszyscy mają niedostateczne oceny z historii. Możemy mieć nadzieję na lepsze.