Witaj,
Steniu
Właśnie sobie czytam Twój wątek i natknęłam się na pytanie o szyjkę.
Ja pytałam o to lekarza jeszcze przed zabiegiem, mogę Ci zatem powiedzieć, co pamiętam.
Otóż po pierwsze operacja z pozostawieniem szyjki jest krótsza (tracimy mniej krwi). Jest też prostsza, więc ryzyko uszkodzenia jelit, pęcherza itp. jest mniejsze.
Ale to rzeczy drugorzędne. Niech się tym martwi operator
.Ważniejsze jest życie po zabiegu.
Według badań ponoć pozostawienie szyjki pozwala zminimalizować ryzyko pooperacyjnych infekcji pęcherza czy późniejszego nietrzymania moczu.
Jeżeli szyjka zostaje mniejsza jest po prostu ingerencja w struktury dna miednicy. Dzięki temu pochwa i pęcherz mają lepsze podparcie, ryzyko obniżania się narządów jest dzięki temu mniejsze. Taki sposób zapobiega też całkowicie ryzyku powstawania ziarniny w pochwie, co przy wycięciu całkowitym czasem się zdarza.
No i ostatnia rzecz, to większa szansa na to, że życie intymne pozostanie bez zmian.
To tyle, co pamiętam
Jeżeli chodzi o ryzyko rozwinięcia się nowotworu w pozostawionej szyjce, to oczywiście istnieje, ale jest takie samo (wg statystyk ponoć mniejsze ;) ), jak ryzyko raka trzustki czy wątroby u zdrowej osoby. Jest też wielokrotnie niższe, niż ryzyko raka piersi u przeciętnej kobiety.
A przecież szyjkę lekarz zostawia tylko wtedy, jeżeli jest zdrowa.
Myślę zatem, że w tej kwestii dobrze jest zdać się na lekarza. On widzi, co tam mamy w środeczku
Trocvhę też pewnie zna nasze oczekiwania i potrzeby.
Pozdrawiam Cię,
Steniu, bardzo serdecznie i trzymam za Ciebie kciuki już teraz.