WITAJCIE KOCHANE SYRENKI !!
eli-50, oliczq, ciosku, kasiu, mycho, roszpunko, julciu, Sylwiu i wszystkim syrenkombardzo, bardzo dziękuję za ciepłe słowa i myśli wysyłane w moją stronę
Po operacji nie miałam już dostępu do internetu stąd cisza z mojej strony....
Wyszłam ze szpitala w piątek, spędziłam tam 17 dni....i modlę się aby już nigdy więcej
Operacja się powiodła, nie było żadnych komplikacji, tylko miałam długo stan podgorączkowy i musieli faszerować mnie antybiotykami, dlatego troszkę dłużej mi tam zeszło.....
Jeśli chodzi o ból w pierwszych dwóch dobach po operacji to naprawdę....myślałam, że skonam

, sądziłam, że mam wysoki próg bólu, ale jakże się pomyliłam....nic mi na ten ból nie działało, nawet morfina z czymś tam jeszcze tylko mnie otępiała, ale ból czułam cały czas....już siostra po mnie krzyczała, że nie może mi tak aplikować ciągle tych leków bo mnie zaćpie

dreszcze przechodzą mnie na samą myśl, ale później już było ok....od czwartej doby tylko na gorączkę peralginę dostawałam, bo na ból już niczego nie musiałam brać:-)
Sylwiu, cieszę się bardzo, że wkońcu się do nas odezwałaś!! Już się bałam, że do nas nie zajrzysz:-(Faktycznie narzuciłaś sobie niezłe tempo.....może uda Ci sie troszkę "zwolnić" bo naprawdę stres nie jest dla nas wskazany...już Ci się przeziębienie przyplątało...

Trzymam kciuki za dobre wyniki, inaczej być nie może i nie będzie
Co do moich jajników to jak na razie chyba pracują, lekarz powiedział, że rzadko się zdarza, żeby przestały pracować, ponieważ one nie są ani odcinane ani nic tylko je wziął i lekko przesunął w górę. Przyznaję, że na samym początku miałam ze dwa uderzenia gorąca, straszne uczucie, jakbym miała 45 stopni gorączki, jak powiedziałam o tym lekarzowi to się zdziwił, ale potem jak już sie to nie powtórzyło to stwierdził, że to mogło być od tych moich wachań temperatury.W każdym razie na chwilę obecną nie mam żadnych objawów związanych z klimakterium, więc jestem dobrej myśli:-), muszę teraz tylko je częściej obserwować bo w nowym środowisku lubią się na nich pojawiać różne rzeczy, zresztą tak jak i po samym odcięciu ich od macicy....
Rana goi się pięknie, nie ma żadnych wysięków, siostra jak przychodziła zmieniać mi opatrunek to zawsze mówiła "teraz ta prowizorka"

Ogólnie już sobie nieźle daję radę, tylko jeszcze jestem słaba, ale to chyba normalne....no i w lustrze nie mogę na siebie patrzeć, wyglądam jak anorektyczka....zawsze byłam szczupła, ale teraz z wagi bardzo spadłam....sama skóra i kości...choć nie wątpię, że szybko nadrobię, wczoraj juz sobie na słodkości pozwoliłam bo nie mogłam już wytrzymać......
No i za dwa tygodnie wyniki...okaże się czy będzie jeszcze jakieś leczenie uzupełniające...lekarz był dobrej myśli (ten który mnie operował), mówi, że najprawdopodobniej nie będzie konieczne, no ale muszę się z tym liczyć, więc stres nie odpuszcza...
Pozdrawiam cieplutko całe syrenkowo, już teraz jestem jedną z Was pełną gębą, będę pytać i marudzić o wszystko jak tylko zbiorę więcej sił witalnych:-)
