Bóle, kaszle - co robić?

[wanda77]

MałaMi witaj słoneczko, trudno mi doradzać w tej trudnej materii, ale naskrobę o koleżance z pracy, która miała lat jak wycięli jej nerkę razem z guzem nie złośliwym. Dzisiaj ma 58 lat i żyje komfortowo. Po operacji zbierała się szybko a na zwolnieniu była 2 miesiące bo chciała spokojnie wrócić do pracy i posiedzieć w domu z 8 letnim synem. Było to 20 lat temu ale niedawno rozmawiałyśmy o tym. Jako jedyna wie o moich przejściach i często mnie wspiera psychologicznie. Nie da się jednak trzymać choroby w tajemnicy w pracy bo trudno jest czasami a wsparcie i zrozumienie jest ważne.
Liczę że wszystko się ułoży i podejmiesz dobrą decyzję . Jesteś silną piekna kobietą i walcz bo masz dla kogo . Całuję i ściskam .

[MałaMi1980]

Hej moje kochane dziewczyny. Co ja bym bez Was zrobiła? Zginęłabym marnie. Bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy. Anetta - odpowiadając na Twoje pytanie - ja to taki troszkę pulpecik byłam zawsze. Przy wzroście 158 cm przed operacją ważyłam 56 kg. No cóż - lubię dobrze zjeść Po obu operacjach waga mi zjechała do 49 kg. Ale zważywszy na to, że po ostatniej operacji leżałam prawie tydzień pod samymi kroplówkami to nie ma co się dziwić. Bardzo Ci dziękuję, że opisałaś swoje przejścia. Podniosłaś mnie trochę na duchu. Wczoraj przeglądałam różne fora i faktycznie ludzie piszą, że żyją bez problemów z jedną nerką i w niczym im to nie przeszkadza. Chyba nie mam innego wyjścia jak tylko nabrać trochę ciałka i jednak zdecydować się na usunięcie tej nerki. Nie wyobrażam sobie chodzenia do końca życia z Wackiem u boku. Poza tym może ten lekarz ma rację. Przecież ta nerka mi się już nie zregeneruje. Będę się męczyć z Wackiem a faktycznie za parę lat może okazać się, że i tak trzeba ją usunąć. Echhh.... wszystko zostawiam w rękach Boga. Choć nie jestem gorliwą katoliczką mocno wierzę w to, że skoro wywinęłam się śmierci po raz trzeci to Bóg ma jakieś plany względem mnie. A to wszystko czego doświadczam nie dzieję się bez przyczyny. Nie ma co się nad sobą użalać tylko spinam poślady i walczę dalej o swoje zdrowie i życie. Przecież i tak nie mam wpływu na swój organizm. On żyje własnym życiem i wcale mnie nie słucha Ale ja go muszę ustawić do pionu. Przede wszystkim nastawić się na myślenie, że od dziś będzie już tylko lepiej. I że został mi tylko jeszcze jeden malutki kroczek do odzyskania zdrowia. Bóg podarował mi przecież drugie życie, więc grzech byłoby tego nie wykorzystać prawda?

[olikkk]

MałaMi moja kochana, nie przestajesz mnie zadzwiać, szacun
Jestem spokojna o Ciebie, z takim podejściem możesz góry przenosić i tego Ci życzę, mając Cię wciąż w modlitewnej pamięci
Mocno Cię przytulam

[olikkk]

Ismenko to tych dziesiątek dla Syrenek każdego dnia jest całkiem sporo z tego co wiem, za co wszystkim Wam z całego serca dziękuję i dokładam swoje

[MałaMi1980]

Dziewczyny moje kochane, mam nadzieję, że zobaczymy się na kolejnym zjeździe Syrenek. Ja ze swojej strony obiecuje Wam, że do tego czasu uporam się ze wszystkimi moimi zdrowotnymi kłopotami. Właśnie wróciłam ze sklepu, gdzie kupiłam piękną gipsową anielicę. Będzie chroniła mnie, moją rodzinę i mój dom. Taki jakiś impuls poczułam i wybrałam anielicę w pięknej lawendowej sukience ozdobionej sercem. Ismenko masz rację - może Bóg po to właśnie tak mnie doświadcza? Czasem już nie mam siły na to wszystko ale przecież nie mogę się poddać. Tak sobie wczoraj nawet myślałam - skoro mają mi już usuwać tą nerkę, a ona jest wydolna - szału może nie ma ale jednak działa, to może będzie możliwość, żeby tą moją nerkę oddać jakiejś potrzebującej osobie. Muszę zapytać lekarza czy taka możliwość istnieje. Wiem, że ona nie jest tak wydolna jak powinna być, ale skoro mogłaby komuś przedłużyć życie o parę lat, to wolę żeby ją komuś przeszczepili a nie wyrzucili jako odpad medyczny. Kurcze w sumie decyzja podjęta. Jutro idę ściągać ostatnie szwy, przy okazji ustalam termin do urologa. Odczekam jakieś dwa miesiące żebym tylko doszła do odpowiedniej wagi i robię ze sobą do końca porządek. Mam tylko nadzieję, że nefrostomia wytrzyma jeszcze te 2 miesiące, bo w sumie zakładali mi ją tylko na 4 tygodnie

[Anetta R.]

MałaMi, będzie dobrze, zobaczysz

[olikkk]

Dziewczyny moje kochane, mam nadzieję, że zobaczymy się na kolejnym zjeździe Syrenek. Ja ze swojej strony obiecuje Wam, że do tego czasu uporam się ze wszystkimi moimi zdrowotnymi kłopotami

Ja też mam taką nadzieję i tego Ci z całego serca życzę

[tessunia49]

MałaMi wielka kobietko , trzymam kciuki

[wanda77]

MałaMi trzymam kciuki, znowu siępowtórzę jesteś silną babką tak trzymaj , będzie dobrze słoneczko

[olikkk]

MałaMi co u Ciebie i jak spedzilaś swieta ? Mam nadzieją , że przybierasz na wadze i szykujesz się do klejnego bardzo ważnego etapu w Twoim życiu, bardzo trudnego, ale dającego nadzieję na normalne funkcjonowanie, czego Ci z całego serca życzę

[MałaMi1980]

Olikku moja kochana święta minęły mi paskudnie. Dopadł mnie wirus grypy jelitowej więc możecie sobie tylko wyobrazić co się działo. Znowu przymusowa dietka. Zaczęłam jeść normalnie dopiero od tej środy. Za to uznałam, że nie będę sobie żałować i dziś wsunęłam całego schaboszczaka. Wskazówka na wadze: 46 kg. Czyli tak jakbym przytyła 2 kg. Nie wydaje mi się to możliwe w 5 dni, zwłaszcza po przebytej jelitówce, ale muszę to kontrolować - byle waga nie leciała w dół. Odebrałam też w tym tygodniu wycinki hist - pat. kawałka jelita, wyrostka i tej torbieli usuniętej z moczowodu - na szczęście wszystko jest ok. Narazie nie myślę o operacji. Po tym co przeszłam po prostu boję się myśleć. Planuje operacje na początek lipca - muszę do siebie dojść psychicznie i fizycznie, bo słabiutka jestem. Strasznie szybko się męczę. Jak wychodzę do siebie po schodach, a to 2 piętro, to po prostu pod drzwiami dyszę jak piesek, który tydzień wody nie widział. Normalnie masakra. Mam nadzieję, że to już moja ostatnia prosta. Albo że wydarzy się jakiś cud. Dzisiaj bardzo się o niego modliłam. Wyszło słońce - a to miał być znak. Wiem - głupia jestem. Ale cuda przecież się zdarzają:)

[olikkk]

Kochana moja MałaMi po raz kolejny doświadczona chorobą
Oczywiście, że cuda się zdarzają i w ostatnich dniach było o tym bardzo dużo i bardzo głośno za przyczyną naszego drogiego Św.Jana Pawła II
Proś więc i Ty razem z nami, nie trać nadziei że będziesz wreszcie dobrze i tego Ci życzę z całego mojego serducha
Wyniki ostatnie dają tego dowód, tylko ufaj Maleńka

[Anetta R.]

MałaMi, jesteśmy dzielne i choć Twoje święta zepsuła jelitówka, moje odmiedniczkowe zapalenie nerki i sepsa, czyli pobyt w szpitalu, do którego być może pojutrze wrócę, jeśli próby wątrobowe nadal będą złe, to się nie damy i z chorobami wygramy

Trzymaj się!

[MałaMi1980]

Anetta kobitko to miałaś niezłe przeboje. Widzę, że idziemy ramię w ramię jeśli chodzi o powrót do zdrowia... Ale nie damy się! Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Ja tam nie mam zamiaru tak szybko wybierać się na tamten świat, za dużo rzeczy mam tu jeszcze do zrobienia Anetta skąd u Ciebie złe wyniki prób wątrobowych? Miałaś wcześniej jakieś problemy z wątrobą czy posypało się po operacjach?

[Anetta R.]

MałaMi, trudno powiedzieć, skąd takie wyniki prób wątrobowych. Najprawdopodobniej jest to efekt ostatniej szpitalnej kuracji antybiotykowej, może to też być efekt wielu lat przyjmowania hormonów łagodzących dolegliwości miesiączkowe oraz innych leków. Te, które dostawałam w szpitalu po operacji też pewnie swoje dołożyły i Orgametril, który mi po niej przepisano też miesza, bo jak go na weekend odstawiłam, to od razu jedna z prób prawie o połowę spadła, choć nadal jest trzy razy ponad normę. Wcześniej próby wątrobowe robiłam tylko raz, w 1997 roku, gdy zaczynałam brać hormony, potem już chyba nie robiłam, albo robiłam od czasu do czasu, ale wyniki były dobre, więc i z głowy wyleciały.

[wanda77]

MałaMi trzymaj się kochana jaka ty dzielna jesteś. Ściskam cię gorąco i życzę zdrówka.
Aneta też kobieta BOHATER ! ZDRÓWKA DZIEWCZYNY

[olikkk]

Dziewczynki moje kochane MałaMi i Anetto niech Wam nigdy nie zabraknie nadziei i zdrówka
A jak Twoje wyniki MałaMi nabierasz ciałka ? ;)

[MałaMi1980]

Olikku kochany mój moja waga dobija do 47 kg - czyli coś tam przytyłam. Staram się już jeść wszystko (oczywiście w granicach rozsądku) no i w sumie przestałam się przejmować niską wagą - jakby na to nie patrzeć - chciałam trochę schudnąć Wczoraj miałam wizytę u onkologa, nie zlecił mi żadnych badań, bo stwierdził, że nie będzie mnie męczyć skoro mam w lipcu przyjść na operację to i tak w szpitalu zrobią mi komplet badań. Następna wizyta dopiero w sierpniu i wtedy da mi skierowanie na komplet badań. Ja czuje się wyśmienicie - to chyba powrót do pracy tak mi służy, nie ma to jak wyjść do ludzi. Wtedy zapomina się o głupotach. W połowie czerwca umawiam termin do szpitala na usunięcie nerki. Boję się jak cholera i narazie nie dopuszczam tej myśli do siebie. Ale jednocześnie wiem, że to już moja ostatnia prosta. Rozwód z Wackiem musi być, bo inny chłop czeka na horyzoncie na swoją kolejkę Jak nigdy chcę wymienić Wacka na sprawniejszy i młodszy model

[olikkk]

No jasne , tego się mogłam po Tobie spodziewać, że w domu długo miejsca nie zagrzejesz ;)
Powinnaś dostać od firmy specjalną premię za taką obowiązkowość przy tylu problemach zdrowotnych
Bardzo się cieszę, jesteś w dobrej kondycji fizycznej, że o psychicznej nie wspomnę, bo tej to każda z nas może Ci pozazdrościć
Trzymam paluchy za dalsze postępy w przybieraniu na wadze i przygotowaniu do definitywnej zamiany Wacka na nowszy i bardziej przyjazny model
Buziole wielkie dla Ciebie

[Anetta R.]

Mała Mi, no to ważymy tyle samo.

Też bym do pracy chętnie wróciła, ale za słaba jeszcze jestem, o czym codziennie się przekonuję. A w ogóle to jakąś wściekliznę mam i najchętniej uciekłabym na bezludną wyspę na długi czas.