Hej moje kochane dziewczyny. Przepraszam, że milczałam, ale miałam zakręcony weekend, no a od dzisiaj już wróciłam do pracy. Oczywiście oszczędzam się i jestem ostrożna, ale praca to taka moja odskocznia, żeby nie myśleć o tym, co mnie jeszcze czeka.
Olikkku Morgi w mailach nawet dokładnie zobrazowała mi swój sposób noszenia worka. Próbowałam, ale niestety - jestem za mała kura. Sposób mocowania worka, jak u Morgi średnio się u mnie sprawdza, bo jestem po pierwsze wychudzona, a po drugie mam za krótkie nóżki i spust od worka kończy mi się na... kolanie

Muszę więc zostać przy dotychczasowym sposobie czyli gumka na pas i do tego wór. Powoli się do niego przyzwyczajam. Ochrzciłam go nawet mianem Wacka, bo dynda mi jak przyrodzenie u Panów. No cóż - nawet po zwolnieniu spustu spełnia tą samą rolę

Jak ktoś mnie teraz wkurzy to zadrę kiecę w górę i dosłownie mogę go olać prostym sikiem

Dziewczyny Wy mi tak słodzicie o tej mojej dzielności, a uwierzcie mi - wcale taka nie jestem. Narazie nie dopuszczam do siebie myśli o tym, że muszę jeszcze wrócić do szpitala i dać się pochlastać. Ale jak termin będzie blisko, to chyba wetknę sobie do tyłka drugi dren z worem i będę do niego robić ze strachu :/