To może w kilku słowach o naszym weekendowym spotkaniu w Krakowie
Rybka z
olikiem nowoczesnym pociągiem dojechały do Katowic , gdzie już czekała na nas
Or-e zapraszając do luksusowego autobusu, gotowego do odjazdu
Zresztą jak się okazało nie tylko jeden autobus, bo środków komunikacji do Krakowa jest dostatek i nawet częściej niż co 15 minut coś odjeżdża w tamtym kierunku

Do Katowic dojechała też w tym samym czasie
Iwonka z syrenkową psiapsiółką i razem udałyśmy się bezzwłocznie po serdecznych uściskach

do Krakowa o godz. 9:00
Podróż przeleciała dość szybko i wygodnie, o godz.10:15 już czekała na nas
Morgi , nasza niezawodna przewodniczka
Pomogła nam dotrzeć do hostelu , gdzie zostawiłyśmy bagaże i udałyśmy się w kierunku Krakowskiego Rynku
Po drodze dołączyła do nas
Lezka , pierwsza Syrenka , która z pomocą naszego Forumkowa przygotowała się do operacji 3 lata temu
W groniu już siedmioosobowym zwiedzając centrum Krakowa uwieczniłyśmy się pod słynnym Oknem Papieskim na ul.Franciszkańskiej
Następnie obiadek i herbatka na rozgrzewkę na Grodzkiej 6 i potem udałyśmy się w kierunku żydowskiej dzielnicy Krakowa Kazimierz, co zostało uwiecznione na fotca jaką widziałyściem już na Obłoczku
Kiedy spacerowałyśmy ulicami Krakowa, zdążała w naszym kierunku
Wandzia , z którą spotkałyśmy się udając się do centrum

Wypatrywałyśmy idacej w naszym kierunku Syrenki w różowym szaliczku z włosami w kolorze sarenki, zaś ona wypatrywała licznej gromadki zbliżającej się w jej kierunku i nie było problemu z wzajemną identyfikacją
Kolejne uściski i wzajeme przedstawianie się znanych i nieznanych do tej pory Syrenek
No i kierunek Wawel, bo jakżeby inaczej ;)
Potem wybór sympatycznego miejsca na kawkę i chwilkę odpoczynku
Po drodze oferowano nam atrakcyjną przejażdżkę po Wiśle, ale było ciut za zimno, żeby z niej skorzystać

Kafejka na statku, tym razem nie społniła naszych oczekiwań, wiec zamieniłyśmy ją na restaurację
Vidok i jak sama nazwa wskazuje
z pięknym widokiem na Wawel i Wisłę
Smaczna kawa spełniająca tym razem nasze oczekiwania ;) i smaczne również desery , że nie wspomnę o przystojnej obsłudze

No i rozmowom nie było końca
Niestety czas uciekał i trzeba było opuścić to sympatyczne miejsce
Tu rozstałyśmy się z
Łezką , potem z
Wandzią, na którą już czekała rodzinka ;)
Teraz zakupy na kolację i niedzielne śniadanie, oraz zaopatrzenie się we właściwe bilety na trawaj, żeby rano dojechać do Łagiewnik
Oczywiście kochana
Morgi odprowadziła nas na miejsce noclegu, po drodze pokazując na jakim przystanku szukać w niedzielę rano tramwaju. Przygotowane dokładnie na kolejny dzień, mogłyśmy pożegnać naszą przewodniczkę i udać się na zasłużony odpoczynek
Już po godzinie 21wyściskałyśmy jeszcze
Ismenkę przed snem , potem kolacja, toaleta i do łóżeczek
Tak skończył się dzień pierwszy, cdn ;)