Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

My wygrałyśmy, Ty też wygrasz :)
kata-73
Posty: 7
Rejestracja: 19 gru 2013, o 09:10

Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: kata-73 »

Od roku źle się czuła, miała krwawienia z dróg rodnych. Diagnoza - rak trzonu macicy z przerzutami do szyjki. Przeszła dwie operacje. Usunięto mamie macicę wraz z przydatkami i węzłami chłonnymi. Potem było 6 chemioterapii. Po drugiej markery znacznie spadły, po 6 nieco wzrosły, ale nadal były sporo poniżej górnej granicy normy. Skierowano mamę na radioterapię. Miała zleconych 23 naświetlania (dzień po dniu), ale z ostatnich trzech odstapiono ze względu na złą morfologię, chorobę popromienną (biegunki, problemy z układem moczowym). Na 29 grudnia mama jest zapisana na brachyterapię. I to mnie niepokoi. Część wątku przeczytałam, ale nie wszystko, co pisałyście. Jednak z tego, co wyczytałam dziewczyny miały serie (3,6) krótkich brachyterapii (kilkuminutowych). Mamie powiedziano, że ma mieć zabieg pod narkozą, a samo naświetlanie ma trwać pół godziny! Na innych forach czytałam o przetokach, o tym, jak brachyterapia spowodowała niewyobrażalne skutki uboczne. Mama była zdecydowana pójść na zabieg, ale ja raczej namawiam ją do konsultacji nawet z dwoma onkologami. Chcę, żeby ktoś uświadomił jej skutki uboczne. A poza tym ten termin - 29 grudnia (niedziela)!. Moze jestem niesprawiedliwa, ale mam poczucie, że w szpitalu nie będzie fachowców z doświadczeniem. Ci pewnie wezmą urlop międzyświąteczny,a na dyżurze zostaną młodzi i bez doświadczenia.
Proszę o Wasze opinie... Gubię się i potrzebuję Waszej pomocy. Z góry dziękuję:0
Awatar użytkownika
olikkk
Glowny Moderator
Posty: 4225
Rejestracja: 1 gru 2012, o 15:55
Wiek: 54
Data operacji: 23 lut 2010
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: Mięśniaki macicy
Zakres operacji: Usunięcie macicy z przydatkami
Znieczulenie dolędźwiowe
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: Systen 50
od kwietnia 2010 roku
Na wyraźne efekty czakałam ok 2 miesięcy

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: olikkk »

Kata witam Cię bardzo serdecznie na naszym forum :ymhug:
Troszkę trwało zanim tu trafiłaś, ale myślę, że już jesteś w dobrych rękach i nasze kochane Syrenki podzielą się z Tobą swoimi doświadczeniami :)
Ja takowych nie posiadam, bo miałam inne problemy, ale życzę Twojej mamie, żeby brachyterapia nie była dla niej uciążliwa tak jak się tego obawiasz,
i oby po tych zabiegach mogła się cieszyć dobrym zdrowiem :)
Tobie i mamie życzę spokojnych i wesołych świąt w nadziei, że niezależnie kiedy trafi do szpitala, będzie miała zapewnioną dobrą opiekę
i tego Wam życzę z całego :kolobok_heart:
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :-*

A zanim trafią tu nasze Syrenki, polecam Ci wątek o brachyterapii, może coś Ci wcześniej wyjaśni :)

viewtopic.php?f=38&t=195
Obrazek Obrazek Obrazek
olikkk
Awatar użytkownika
olikkk
Glowny Moderator
Posty: 4225
Rejestracja: 1 gru 2012, o 15:55
Wiek: 54
Data operacji: 23 lut 2010
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: Mięśniaki macicy
Zakres operacji: Usunięcie macicy z przydatkami
Znieczulenie dolędźwiowe
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: Systen 50
od kwietnia 2010 roku
Na wyraźne efekty czakałam ok 2 miesięcy

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: olikkk »

Kata, zerknij jeszcze na pocztę gazetową ;)
Pozdrawiam Cię cieplutko :-*
Obrazek Obrazek Obrazek
olikkk
kata-73
Posty: 7
Rejestracja: 19 gru 2013, o 09:10

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: kata-73 »

Dawno mnie nie było, a w zasadzie na razie byłam tylko raz :). Pomimo tego, że poza kochaną Olikkk nikt nie zareagował na mojego posta, to i tak sporo dowiedziałam się na temat brahyterapii, której się bałam. Mama jest już po... Nakazałam jej obowiązkową konsultację z onkologiem i zmieniono (według mnie to dobrze) sposób leczenia. Zamiast jednej półgodzinnej pod narkozą, mam miała 3 naświetlania - bez narkozy, każde trwające po około 10 minut. A więc leczenie mamy (operacja, chemia, radio- i brahyterapia) jest już za nią. Ale dopiero po brahyterapii mama dostała kartę leczenia szpitalnego z rozpoznaniem i wczoraj spytała mnie o rokowania. Szukam na różnych stronach i znajduję inne procenty, ale z każdego artykułu wynika, ze dobrze nie jest, co do tzw. 5 letniego przeżycia. :(

Mama miała wyciętego litego guza o wymiarach 55x54x55 mm ograniczonego do trzonu macicy i sporo przekraczającego połowę grubości warstwy mięśniowej. Nie wiem, co to znaczy, ale nie stwierdzono cech angioinwazji. Stopień złośliwości raka to G3. Stwierdzono również powierzchniowy naciek na podścielisko błony śluzowej kanału. Linia odcięcia od strony tarczy części pochwowej wolna od utkania raka. Przydatki i węzły chłonne bez zmian.
Na razie leczenie na chorobę popromienną ograniczające się do diety ubogo resztkowej i kontrola u onkologa za miesiąc.

No i teraz przejdę do rzeczy - mama pyta mnie o rokowania, a ja mam poczucie, że tak naprawdę niewiele wiem :( G3 - najwyższy stopień złośliwości, guz przekraczający połowę grubości trzonu macicy, brak przerzutów i zajętych węzłów. Co to oznacza? Z samego stopnia złośliwości guza i jego wielkości wynika, że rokowania nie są pomyślne :( Mylę się? Proszę, podpowiedzcie, co te dane znaczą, a jakich brakuje, żeby mieć szerszy obraz?
z góry dziekuję
dorota
Awatar użytkownika
olikkk
Glowny Moderator
Posty: 4225
Rejestracja: 1 gru 2012, o 15:55
Wiek: 54
Data operacji: 23 lut 2010
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: Mięśniaki macicy
Zakres operacji: Usunięcie macicy z przydatkami
Znieczulenie dolędźwiowe
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: Systen 50
od kwietnia 2010 roku
Na wyraźne efekty czakałam ok 2 miesięcy

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: olikkk »

Dorotko witam Cię bardzo serdecznie :-* i cieszę się, że mama już zakończyła szczęśliwie leczenie :)
Domyślam się, że pomimo Twoich wcześniejszych obaw, wszystko poszło dobrze i mama szczęśliwie wraca do zdrowia, co mnie bardzo cieszy :)
Cieszę się, że pomimo małego odzewu na Twój post, zdobyłaś potrzebną Ci wiedzę na temat brachyterapii :)
Nasze Syrenki sporo ciekawych rzeczy na ten temat już tu napisały, co przyda się wielu jeszcze zainteresowanym :)
Nie powiem Ci fachowego, ani nie podam procentów, bo niestety nic nie wiem na temat rokowań z rozpoznaniem jakie u mamy stwierdzono :-??
Ale poszperałam i znalazłam G3 u Sylwii i u Obernadetki, z którymi jesteśmy w stałym kontakcie i mają się dobrze :)
Sylwia była operowana 3 września 2012 , zaś Obernadetka 27.05.2010r czyli niebawem miną 4 lata od jej operacji :)
Dla mnie to dowód na to, że rokowania są dobre, więc powiedz mamie, że będzie dobrze, tylko należy w to bardzo wierzyć, a wiara czyni cuda O:-)
Pozdrawiam Ciebie i mamę i obu Wam życzę dużo zdrówka :-*
Mam nadzieję, że będziesz z nami w kontakcie i potwierdzisz, że z mamą wszystko ok, czego z całego serca życzę :kolobok_kiss2:
Obrazek Obrazek Obrazek
olikkk
kata-73
Posty: 7
Rejestracja: 19 gru 2013, o 09:10

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: kata-73 »

Przed chwilą spłodziłam straaasznie długiego posta i znowu paskudnik zniknął :( Szkoda strasznie, bo przyznam, że się trochę wybebeszyłam przed Wami ;).

Olikkk, dzięki za odpowiedź :) Czy wiesz, jak skontaktować się z dziewczynami z G3, o których pisałaś? I czy da radę dotrzeć do Roszpunki, która podobno wie dużo?

całuję, trzymam kciuki i bardzo dziekuję wam wszystkim.

dorota

ps. przepraszam za literówki, ale jestem juz tak zmęczona, że padam na twarz :(

ps.2 Czemu juz drugi raz mój post sie nie pojawił? Zawsze postępuję tak samo ....
Awatar użytkownika
olikkk
Glowny Moderator
Posty: 4225
Rejestracja: 1 gru 2012, o 15:55
Wiek: 54
Data operacji: 23 lut 2010
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: Mięśniaki macicy
Zakres operacji: Usunięcie macicy z przydatkami
Znieczulenie dolędźwiowe
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: Systen 50
od kwietnia 2010 roku
Na wyraźne efekty czakałam ok 2 miesięcy

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: olikkk »

Dorotko nie wiem :( Może w tym samym czasie ktoś wysyłał post i dlatego , bo tak czasem bywa, dlatego dobrze jest przed wysłaniem posta zrobić jego kopię, a po wysłaniu sprawdzić, czy jest adnotacja, że post został wysłanym, a jeśli go nie ma to trzeba to sprawdzić na podglądzie i wysłać ponownie :)
A do dziewczyn napiszę, z pewnością się odezwą ;)
Buziaczki :-*
Obrazek Obrazek Obrazek
olikkk
kata-73
Posty: 7
Rejestracja: 19 gru 2013, o 09:10

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: kata-73 »

W takim razie to przez Ciebie :D . Pisałysmy w tym samym czasie :) Propozycja robienia kopii - świetny pomysł. Dzieki :)
Awatar użytkownika
olikkk
Glowny Moderator
Posty: 4225
Rejestracja: 1 gru 2012, o 15:55
Wiek: 54
Data operacji: 23 lut 2010
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: Mięśniaki macicy
Zakres operacji: Usunięcie macicy z przydatkami
Znieczulenie dolędźwiowe
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: Systen 50
od kwietnia 2010 roku
Na wyraźne efekty czakałam ok 2 miesięcy

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: olikkk »

Całkiem możliwe, że to moja wina :-s Sorki :ympray:

Ps.
Już do nich napisałam ;)
Obrazek Obrazek Obrazek
olikkk
kata-73
Posty: 7
Rejestracja: 19 gru 2013, o 09:10

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: kata-73 »

Kochana Kobietko, dziękuję :)

Dobrej nocy :) Idę spać - mam postanowienie noworoczne wyjść z depresji, znaleźć pracę, rzucic fajki i 10 kilo. To ostatnie juz realizuję - a początek zajęć mam o 8 mej ;)
sylwia_z_1978
Posty: 37
Rejestracja: 27 mar 2013, o 20:36
Wiek: 35
Data operacji: 03 wrz 2012
Metoda operacji: cięcie pionowe
Powód operacji: Rak szyjki macicy 1b1, G3
Zakres operacji: Radykalną histerektomia, z obustronna limfadenektomia i repozycja jajnikow. Dodatkowo 15.10.2012 limfadenektomia węzłów pachwinowych. Radiochemioterapia.

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: sylwia_z_1978 »

Czesc Kata,
Przepraszam ze od razu nie dopisalam, ale w kwestii brachyterapii takiej jak ta u Twojej mamy to nie mam wiele do napisania.
Ja miała 2 sesje, każda po kilka minutek. To była uzupelniajaca barychterapia, już po pełnym programie 5tygodniowym naswietlen z chemia. Po takim leczeniu i i po tych kilku minutach brachy pojawiły sie dodatkowe dolegliwości, np. Z pecherzem. Jak zrozumialam Twoja mama jest już po, więc nie ma chyba sensu sie rozpisywać. Moje zdanie jest takie, ze to jest walka o życie i owszem, trzeba być świadomym skutków ubocznych i tego jak sobie z nimi radzić, ale nie mogę być to powód do rezygnacji z leczenia. Trzeba zrobić wszystko co lekarze zalecają.

Druga sprawa- rokowania. Moje rozpoznanie to tez G3. Ja -gorzej niez Twoja mama- mialam tez przerzuty do weslow chlonnych. Dużo czytałam o rokowaniach, ale mój lekarz wytłumaczył mi ze to nie ma sensu;choć siegalam po literaturę profesjonalna. Rokowania są poważne. Tak powiedział mój lekarz, dlatego naswietlano mi szerokie pole i dolaczono chemie, aby zastosowań leczenie radykalne, które da ma duże szanse. Tak to przyjmuje. Kontroluje sie co kwartał, robię usg. I jestem dobrej myśli. Nie mam sensu kalkulować cy to jest tyle czy tyle procent przeżycia. Bo statystyki dotyczą przeszłości, na rożnych grupach ludzi, rosnę są uwarunkowania indywidualne. Trzeba myśleć pozytywnie, a fakt ze rokowania są poważne, powinny wpływać na większa dyscyplinę pacjenta; zeby sie podporządkować temu co lekarz mówi i zaleca, zeby sie kontrolować, zeby dbać o siebie itd.
Mój przypadek statystycznie jest dużo gorszy od Twojej mamy; ja miałam przerzyty do wezlow i to po obustronach (lewej i prawej), to znacznie obniża statystyki, jesli brać je pod uwagę. Od zakończenia mojego leczenia minął rok i jeden miesiąc. Inny lekarz z którym sie spotkałam przed świętami, a który mnie operował, powiedział, ze przy G3 rak by sie już ujawnił, a jesli nie mam zmian w badanych kontrolnych, to "jestem wygrana" . Oczywiście, metodyka jest taka, ze monitoruje sie pacjenta 5 lat od zakończenia leczenia, zatem przede mną jeszcze 4. Jak mówi mój onkolog- pierwsze dwa są najważniejsze. N
Wniosek- nie zaprzątać sobie głowy, ani mamie procentami. Jest tak jak jest. Ma. Duże szanse. Jak wierzyć tabela więzienie niz ja. Jak widzisz ja żyje i mam sie dobrze ( teraz akurat jestem w szpitalu, ale nie mam to związku z rakiem, a jedynie jelita mi sie zaplataly w zrosty i jest kłopot z droznoscia, ale dzisiaj jest już lepiej i pewnie jutro wyjdę do domku). Inne dziewczyn na forum tez miały g3 i tez maja sie ok. Więc głowa do góry. Trzeba walczyć i być dobrej myśli.
Trzymajcie sie.
kata-73
Posty: 7
Rejestracja: 19 gru 2013, o 09:10

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: kata-73 »

Sylwia, serdecznie dziękuję za odpowiedź i trzymam kciuki za Twoje zdrowie :x .

Spojrzałam na Twój wiek i zdębiałam - jak to cholerstwo mogło Cię dopaść w tak młodym wieku? :(

Z tym rakiem narządów rodnych dziwnie jest jakoś... Moja mama robiła kontrolę (cytologię), co roku. I zawsze miała grupę I. Cytologia ma wykrywać komórki rakowe,więc jak to możliwe, że żadna cytologia tego nie wykryła? Lekarz mamie powiedział, że raka G3, tak wielkiego, jak miała mama i to z przerzutem do szyjki to "hoduje się" latami.
Nic nie rozumiem :-?

Zdrówka Wam życzę i sobie też ;) I dziękuję Wam bardzo za wszystko.
Awatar użytkownika
olikkk
Glowny Moderator
Posty: 4225
Rejestracja: 1 gru 2012, o 15:55
Wiek: 54
Data operacji: 23 lut 2010
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: Mięśniaki macicy
Zakres operacji: Usunięcie macicy z przydatkami
Znieczulenie dolędźwiowe
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: Systen 50
od kwietnia 2010 roku
Na wyraźne efekty czakałam ok 2 miesięcy

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: olikkk »

sylwia_z_1978 pisze:Jak widzisz ja żyje i mam sie dobrze ( teraz akurat jestem w szpitalu, ale nie mam to związku z rakiem, a jedynie jelita mi sie zaplataly w zrosty i jest kłopot z droznoscia, ale dzisiaj jest już lepiej i pewnie jutro wyjdę do domku). Inne dziewczyn na forum tez miały g3 i tez maja sie ok. Więc głowa do góry. Trzeba walczyć i być dobrej myśli.
Trzymajcie sie.
Sylwio :ymhug:
Dziękuję, że jesteś tak szybciutko :-*
Zasmuciłaś mnie tym szpitalem :( Mam nadzieję, że problem jest do opanowania i wszystko wróci do normy :)
Tego Ci życzę z całego serca :kolobok_girl_in_love:
Obrazek Obrazek Obrazek
olikkk
Awatar użytkownika
olikkk
Glowny Moderator
Posty: 4225
Rejestracja: 1 gru 2012, o 15:55
Wiek: 54
Data operacji: 23 lut 2010
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: Mięśniaki macicy
Zakres operacji: Usunięcie macicy z przydatkami
Znieczulenie dolędźwiowe
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: Systen 50
od kwietnia 2010 roku
Na wyraźne efekty czakałam ok 2 miesięcy

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: olikkk »

kata-73 pisze:Kochana Kobietko, dziękuję :)

...... mam postanowienie noworoczne wyjść z depresji, znaleźć pracę, rzucic fajki i 10 kilo. To ostatnie juz realizuję - a początek zajęć mam o 8 mej ;)
Kata trzymam kciuki również za Twoje postanowienia noworoczne :kolobok_ok:
Obrazek Obrazek Obrazek
olikkk
Awatar użytkownika
aguha
Posty: 241
Rejestracja: 20 sty 2014, o 13:44
Wiek: 43
Data operacji: 14 sty 2014
Metoda operacji: cięcie pionowe
Powód operacji: torbiele jajnika
Zakres operacji: usunięcie macicy bez przydatków
Wynik HP: wszystko OK
Terapia hormonalna: nie potrzebuję

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: aguha »

Kata nieco fachowej wiedzy, fakt G3 to najgorszy uważany przez lekarzy stopień złośliwość, ale zawsze jest to ale. Najważniejsze jest to, że linie cięcia są wolne od nacieku i jakichkolwiek zmian,zawsze wszelkiego rodzaju guzy wycinane są z dużym marginesem, podczas operacji przestrzega się pewnych zasad, po wycięciu nowotworu cały zespół lekarski dokonuje zmiany rękawiczek, dokonuje się zmiany narzędzi po to aby nie doszło do wszczepienia komórek nowotworowych, bo niestety istnieje taka możliwość. Statystyki to nie dla nas choć czasem mogą pocieszyć w większości przypadków niestety dołują. 5lat to taki magiczny czas , który jest dawany wszystkim pacjentom nowotworowym przez lekarzy, wtedy są pod szczególną kontrolą, należy zwrócić uwagę na wszelkie metody kontroli jak mammografie, tomografię rezonanse magnetyczne, każdy lekarz poważnie podchodzący do prawy zleca takie badania, nie zapominajmy o usg. 2 lata to wstępny i najgorszy czas dla pacjenta, każdy dzień każdy miesiąc przybliża nas do wyzdrowienia. Zapomnijcie o statystykach, niech mama cieszy się z każdego dnia, żyje pełnią życia. Prawda jest taka,że nikt zupełnie nikt nie jest nam w stanie niczego zagwarantować, bywa tak że jest wszystko ok aż tu nagle przychodzi załamanie i okazuje się , że nasz czas dobiegł końca. Wiem , że to co piszę jest okrutne ale taka jest prawda, na śmierć nie jesteśmy nigdy gotowi i nie ma dobrej lub odpowiedniej pory, więc żyć pełnią życia, przeżywać każdy dzień tak by mieć z niego satysfakcję. Mamie i całej Twojej rodzinie życzę optymizmu i słoneczka w te ponure dni.
szłam ulicą wieczorem, niosłam bułki i pasztet,
przed wystawą stanęłam, a on z boku tak nadszedł,
długo to nawet mi się nie przyglądał,
tylko z miejsca powiedział GIOCONDA
Czy wyglądam jak Gioconda?
nie wyglądam?
ale on tak do mnie mówił cały czas.
kata-73
Posty: 7
Rejestracja: 19 gru 2013, o 09:10

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: kata-73 »

Aguha, wielkie dzięki za Twojego posta - był bardzo mądry, nie napisałaś nic okrutnego :x

Olikkk - Tobie też dziękuję za pomoc, wsparcie i kontakt z dziewczynami, aby szybciutko się odezwały :)

WSZYSTKIE jesteście cudowne :)
Ostatnio zauważyłam, że te ciężkie choroby bardzo zmieniają ludzi. I tych chorych. Ale też ich rodziny...
I często są to zmiany na lepsze.
Moi rodzice rozstali się (rozwód) 28 lat temu. Miesiąc po ich rozwodzie urodził się mój młodszy brat. Moi rodzice nienawidzili się potwornie po rozwodzie, chociaż każde z nich ułożyło sobie życie z nowymi partnerami. Od dnia rozwodu nie widzieli się i nawet ważne uroczystości nie były wstanie sprawić, żeby się na nich zgodzili wspólnie pojawić. Nie było ich na moim ślubie, chrzcie i komunii synka. Mój młodszy brat nigdy nie widział ich razem...Rodzina była potwornie skłócona z wielu powodów, których nie ma sensu wymieniać.
Gdy dowiedziałam się o raku mamy postanowiłam urządzić wigilię w moim domu - zaprosiłam wszystkich skłóconych - rodziców, braci z rodzinami. Było nas razem 13 osób. Cały grudzień był dla mnie potwornie stresujący - nie dość, że pierwszy raz organizowałam święta, to jeszcze strach, jak one wypadną w tym składzie mnie po prostu paraliżował. Słuchajcie - to były najlepsze święta mojego życia :). Moi rodzice wspominali dawne dobre chwile, młodsze pokolenie kolędowało, mój młodszy brat miał łzy w oczach widząc swych rodziców razem, rozmawiających ze sobą, śmiejących się. To był wieczór cudów. I te cuda trwają nadal. Posklejały się pourywane kontakty, ustały dawne spory, dbamy o siebie nawzajem...
Mam wielką nadzieję, że ta passa będzie trwała nadal i głęboko wierzę, że nawet ze zła może powstać dobro.

Nie mam pojęcia co oznaczają setki buziek po prawej (znam zaledwie kilka ;) , ale słownie chcę Wam przekazać setki kwiatów, serduszek, uśmiechniętych buziek w podziękowaniu za to, jak zostałam na tym forum przez Was przyjęta:)
Awatar użytkownika
olikkk
Glowny Moderator
Posty: 4225
Rejestracja: 1 gru 2012, o 15:55
Wiek: 54
Data operacji: 23 lut 2010
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: Mięśniaki macicy
Zakres operacji: Usunięcie macicy z przydatkami
Znieczulenie dolędźwiowe
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: Systen 50
od kwietnia 2010 roku
Na wyraźne efekty czakałam ok 2 miesięcy

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: olikkk »

Kata napisałaś coś cudownego :x
Potwierdziłaś to, co często powtarzam, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)
Plany Boskie są nie do ogarnięcia przez nas i zawsze nawet z największego zła, można wyprowadzić dobro :)
Już chyba kiedyś o tym wspominałam na forum, ale powtórzę ;)
Przykład dość mi bliski.
Rodzina skłócona podobnie jak u Was i przez naście lat nie spotykali się wcale :(
Umiera dziadek a przed śmiercią prosi, żeby jego rodzina się pogodziła.
Umiera przed świętami Bożego Narodzenia.
Rodzina skłócona spotyka się po latach w wigilię Bożego Narodzenia na stypie ...
Padają słowa przepraszam, rodzina znowu zaczyna być rodziną jak dawniej.
Przypadek ? Dla mnie nie ... tak miało być ....
I dobra rada z serca dla Was. Nie zepsujcie tego, co udało się odrodzić w Waszej rodzinie :ympray:
Macie ogromną szansę na nowe i dobre relacje, niestety w tamtej rodzinie nie docenili tego co się udało naprawić :(
Wam życzę, żeby wszystko się dobrze ułożyło z całego serca :-*
Pozdrowienia dla mamy i całej Waszej rodzinki z życzeniami zdrowia dla wszystkich i wielu jeszcze wspólnie spędzonych Świąt Bożego Narodzenia :kolobok_girl_in_love:
Obrazek Obrazek Obrazek
olikkk
Awatar użytkownika
aguha
Posty: 241
Rejestracja: 20 sty 2014, o 13:44
Wiek: 43
Data operacji: 14 sty 2014
Metoda operacji: cięcie pionowe
Powód operacji: torbiele jajnika
Zakres operacji: usunięcie macicy bez przydatków
Wynik HP: wszystko OK
Terapia hormonalna: nie potrzebuję

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: aguha »

Kata, czytałamTwoje słowa z łezką w oku, pora i na moją opowieść.
Rodzina moja nigdy nie była zbyt mocno zżyta ze sobą a to za sprawą ojca alkoholika,choć w Naszym domu były częste awantury to mama z całego serca organizowała nam piękny dom i ciepło, powiem że za jej sprawą miałam cudowne dzieciństwo. Ojciec z czasem nieco przysiadł na czterech literach i w domu zrobiło się spokojniej, ale jak to zwykle bywa pojawiają się przeciwności,zmarła moja babcia, kolejna cudowna osoba, ja wyszłam za mąż, szczęście ,które trwało kilka lat uleciało w siną dal,pojawiły się moje dzieci, trzy boskie baby, niestety szczęście nie trwało długo. Pierwsza zdrowa, druga -wrodzona wada kręgosłupa,lekarze wizyty, sanatoria, najmłodsza- niestety okropna alergiczna, uczulona na wszystko, niejednokrotnie siedziałam w nocy z nią na rękach i zastanawiałam się czy dotrwamy wspólnie do rana,mijały noce, mijały dni jesteśmy razem i znowu lekarze, sanatoria ,kolejne testy ale jest i to jest najważniejsze. Zaczęło się układać i bach, śmiercią tragiczną zmarła moja cioteczna siostra, 3 miesiące później moja ciocia na białaczkę,za kolejne dwa mój siostrzeniec. Otrząsanie się z tego pasma nieszczęść było długie i nie zakończyło się sukcesem,dochodzi mój rozwód, pół roku później umiera na raka mój ojciec, moja najmłodsza siostra jest w ciąży,radość i niestety kolejny kopniak,chłopiec rodzi się z poważną wadą serca,lekarze, diagnozy, czekanie. Moja siostra wariuje, ja ciągle na telefonie, nija rok i na nasze głowy spada kolejna wiadomość, mój brat ma problemy zdrowotne, pada kolejna diagnoza- choroba BERGERA, diagnoza powalająca,ja wiem co to jest moi najbliżsi,powoli się o niej dowiadują. Zabiegi,leczenie i nieuchronne- amputacja kończyny dolnej na wysokości podudzia,znowu wiszę na telefonie, tłumaczę, rozmawiam ,wspieram. W międzyczasie dochodzą moje problemy zdrowotne, kilka operacji z powodu guza sutka, ale ja toja, moi bliscy są na pierwszym miejscu. Siostra zachodzi w drugą ciążę, szczęście ,które odgania smutki nie trwa długo, po 4 miesiącach ciąża obumiera,znowu strach znowu łzy, i kolejne telefony( niestety nie mieszkam blisko rodziny i to mój największy problem). Siostra wariuje, myśli o adopcji ale pojawia się światełko w tunelu leczenie, i bach ciąża,radość. Wszystko zaczyna się układać, radość zadowolenie, ale niestety nie jest tak łatwo i przyjemnie, moja średnia córka ulega wypadkowi, na pasach dla pieszych wpada na nią rozpędzony samochód, a przecież wyszła przed chwilą z domu, nic nie mogło jej się stać, gnam jak szalona na miejsce, zastanawiam się czy żyje, Jest ok żyje, kręgosłup cały, obita ja ulęgałka trafia do szpitala, nie ma dramatu kości całe psychika tylko szwankuje, naprawiamy co się da. Jest dobrze. Dziewczyna dochodzi do siebie. Moja siostra rodzi w dniu mojego zabiegu piękną córeczkę, ja obolała cieszę się jak durna, po raz kolejny jestem ciocią, za 6 miesięcy zostanę babcią, trudności,przeciwności odchodzą w zapomnienie, ale przypomina się los- dziewczynka ma wadę serca, niestety. Znowu wiszę na telefonie,uspokajam , tłumaczę, wspieram. Powiem Wam tak, nie zastanawiam się Dlaczego to wszystko spotyka moją rodzinę, robię wszystko aby ich wspierać, dodawać otuchy, chyba taką rolę przypisał mi stwórca-pocieszyciela. Czasem tylko jak nikt nie widzi , nikt nie słyszy siadam w kąciku i cicho płaczę, ale po chwili ocieram łzy, podnoszę głowę do góry i idę przez życie z uśmiechem, a teraz mam Was, wspaniałe kobiety ,każda z inną historią, przeżyciami i bagażem. Pamiętajcie, że słońce świecie każdemu należy tylko czasem nieco się natrudzić aby te promienie dotarły do naszej twarzy. Ja swoje słońce mam
szłam ulicą wieczorem, niosłam bułki i pasztet,
przed wystawą stanęłam, a on z boku tak nadszedł,
długo to nawet mi się nie przyglądał,
tylko z miejsca powiedział GIOCONDA
Czy wyglądam jak Gioconda?
nie wyglądam?
ale on tak do mnie mówił cały czas.
4wiesia
Posty: 48
Rejestracja: 12 lut 2013, o 22:15
Wiek: 50
Data operacji: 11 paź 2012
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: mięśniaki macicy, krwotoczne miesiączki, anemia z niedoboru żelaza
Zakres operacji: usunięcie trzonu macicy i jajowodów, znieczulenie ogólne
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: nie ma potrzeby

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: 4wiesia »

Kochane, jak fajnie, że jesteście. Naprawdę potraficie podnieść na duchu i sprawić, że człowiekowi lżej na sercu. Uściski przesyłam. :)
Awatar użytkownika
olikkk
Glowny Moderator
Posty: 4225
Rejestracja: 1 gru 2012, o 15:55
Wiek: 54
Data operacji: 23 lut 2010
Metoda operacji: cięcie poprzeczne
Powód operacji: Mięśniaki macicy
Zakres operacji: Usunięcie macicy z przydatkami
Znieczulenie dolędźwiowe
Wynik HP: OK
Terapia hormonalna: Systen 50
od kwietnia 2010 roku
Na wyraźne efekty czakałam ok 2 miesięcy

Re: Dziewczyny! Proszę o pomoc w sprawie mojej mamy.

Post autor: olikkk »

aguha pisze:Powiem Wam tak, nie zastanawiam się Dlaczego to wszystko spotyka moją rodzinę, robię wszystko aby ich wspierać, dodawać otuchy, chyba taką rolę przypisał mi stwórca-pocieszyciela. Czasem tylko jak nikt nie widzi , nikt nie słyszy siadam w kąciku i cicho płaczę, ale po chwili ocieram łzy, podnoszę głowę do góry i idę przez życie z uśmiechem, a teraz mam Was, wspaniałe kobiety ,każda z inną historią, przeżyciami i bagażem. Pamiętajcie, że słońce świecie każdemu należy tylko czasem nieco się natrudzić aby te promienie dotarły do naszej twarzy. Ja swoje słońce mam
Chyba taką rolę przypisał mi stwórca-pocieszyciela.
Taki właśnie i ja wyciągam wniosek, najwyraźniej jesteś darem dla Twojej rodziny, dla rodzin w trudnej sytuacji rodzinnej ( kurator),
a teraz jeszcze stałaś się darem dla Forumkowa :x
Szef wie co robi ;) i jestem pewna, że to On daje Ci siłę, żeby to wszystko udźwignąć :x
Dziękuję, że jesteś :kolobok_girl_in_love:
Obrazek Obrazek Obrazek
olikkk
Zablokowany

Wróć do „Wygrywamy z rakiem”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot], Google [Bot] i 1 gość