Autor: cass80 18.01.13, 13:11
http://forum.gazeta.pl/forum/w,100789,1 ... tml?wv.x=2
Witam wszystkie kobietki, które zostały dotknięte tą straszną chorobą jak ja....
Jestem ze Śląska i dowiedziałam się o wyniku w listopadzie.....Historia zaczęła się pewnie jak każdej z Was....pewnego pięknego dnia stwierdziłam, że po prawie 4 latach od porodu przydałoby się odwiedzić ginekologa.....człowiek biega z dzieckiem z każdym katarkiem, kaszelkiem do lekarza i w przypływie nowych obowiązków całkowicie zapomina o sobie.....a przecież dobrze by było wkońcu zacząć myśleć o rodzeństwie dla córki....ostatnio często zaczęły padać pytania typu "mamusiu dlaczego ja nie mam siostrzyczki ani braciszka a inne dzieci mają"? No więc umówiłam się do lekarza "na przegląd" jak sobie zażartowałam na wizycie...nic mi nie było, żadnych nietypowych krwawień, regularne miesiączki praktycznie bezbolesne...lekarz zrobił USG, wszystko idealnie, cytologia....."czy pani wie, że ma Pani dużą nadżerkę?" "wiem, gdy byłam jeszcze nastolatką to już miałam, ale lekarz z tego co pamiętam mówił, że nic się z tym nie robi i o tym zapomniałam zaraz po wizycie" "Cytologia pobrana, jak będzie coś niepokojącego to zadzwonimy". Po jakimś czasie tel. "cytologia wykazała jakieś nietypowe komówki, ale nie jest jeszcze najgorzej, proszę przyjść na kontrolną cytologię za 3 miesiące", no więc poszłam....druga się powtórzyła Pap III a LSIL podejrzenie o małe zmiany (nie wiem czy dobrze napisałam bo w sumie do dziś wyniku nie mam u siebie w domu, ksero się zepsuło i olałam sprawę, ale pamiętam bo lekarz mi go pokazał" Dzięki Bogu skierował mnie jedank na kolposkopię i w razie konieczności pobranie wycinków....no i się zaczęło....diagnoza: Rak inwazyjny G2, dość długi okres czasu nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji....dopiero gdy pojawiłam się w IO w Gliwicach, zaczynało wszystko do mnie docierać, pierwsza wizyta i światełko w tunelu...."proszę dowieźć wycinki do ponownego zbadania i potwierdzenia inwazji bo nie wygląda to na to co jest napisane", dowiozłam wyniki, tydzień czekania ponownie na wynik i jest!!!! Rak in situ!!!! Możecie sobie wyobrazić w jaką euforię wpadłam....czeka mnie tylko konizacja szyjki i koniec koszmaru jak dobrze pójdzie. No więc czekałam grzecznie na miesiączkę po miesiączce do szpitala, konizacja szyjki, na drugi dzień do domciu, czułam się super....wogóle nic mnie nie bolało, jednak niepokój się tam cały czas czaił....wynik hist-pat miał być po 3 tygodniach a przyszedł po 4 i niestety inwzja potwierdzona rak inwazyjny G2. Dwóch lekarzy(ginekolog-cytolog i ginekolog-onkolog) jedank zgodnie stwiedzilo, że patomorfolog zawyżył wynik, bo nacieki były do 2mm a to podobno odpowiada rakowi G1, więc ostatecznie na wyniku mam: mikroinwzja PT1a1 (nie wiem czy dobrze napisałam ale pisze z pamięci, nie mam tego koło siebie). No i teraz milion pytań... mam skierowanie na usunięcie macicy i repozycję jajników. Jeszcze idę na wizytę do Pani prof. Anity Olejek która jest ordynatorem Bytomskiego szpitala w którym będę operowana, byłam już u niej zaraz po odebraniu wyników i mówiła o jeszcze innych możliwościach, ale nie mówiła nic konkretnie bo chciała wiedzieć co postanowią w IO w Gliwicach. Wątpliwości co do mojego wyniku miała o tyle, że granica cięcia była czysta - brak zmian nowotworowych. Jednak lekarz w Gliwicach, powiedział , że to po prostu znaczy że to dobrze....i tyle...kto był w IO w Gliwicach to wie jak wyglądają wizyty...pacjenci idą taśmowo- w 15 sekund musiałam zdecydować czy chcę być operowana czy chcę ponieść ryzyko i spróbować urodzić jeszcze jedno dziecko bo już pacjentka w drugim pokoju czekała rozebrana na fotelu na lekarza....choć nie mam pojęcia o jakim ryzyku mowa. Wszystko na spokojnie omówię na wizycie z Panią profesor, choć oczywiście pewnie mając już dziecko nie podejmę ryzyka, aby urodzić drugie i dwoje bez mamy na świecie zostawić.....sama myśl że mogę nie widzieć jak moja córka rośnie mrozi mnie do granic możliwości


1.O co chodzi z tą repozycją jajników? Pan dr na onkologii powiedział, że trzeba mieć szczęście, żeby to się przyjęło, czy któraś z Was miała to robione? Zależy mi na tym, żeby jednak je zachować, wiadomo z jakich względów. Czy często się zdarza, że to się nie przyjmuje?
2. Od jakiegoś czasu pobolewają mnie pachwiny (czuję takie szczypanie), pani profesor powiedziała, że to raczej od stanu zapanego jaki mi się tam teraz toczy choćby po konizacji, czy któraś z Was też tak miała??
Ależ się rozpisałam, a jeszcze mam tle pytań i wątpliwości....na razie musze kończyć, ale teraz będę zaglądać tu częściej....pozdrawiam cieplutko
--
Dla świata jest tylko człowiekiem...dla mnie jest całym światem...
http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/2274833,2,1,591.html