Strona 1 z 1

Pobyt w szpitalu - co było ok, a co nie ?

: 30 sty 2013, o 22:38
autor: olikkk
Wątek jest kontynuacją założonego wcześniej, który można prześledzić tutaj

http://forum.gazeta.pl/forum/w,100789,1 ... _nie_.html

Re: Pobyt w szpitalu - co było ok, a co nie ?

: 18 wrz 2013, o 17:54
autor: MONISIA900
ja jestem bardzo zadowolona z samego pobytu w szpitalu i opieki przed, w czasie,i po operacji-z wyjatkiem jednej mega nieprzyjemnej poloznej, no ale dalo sie przezyc. ale moze od poczatku:
najpierw mialam skierowanie od lekarza do jednego z miejscowych szpitali. zeby potwierdzic jego diagnoze wybralam sie do drugiego lekarza (z drugiego naszego szpitala). obaj byli jednoglosni: operacja. i to na dodatek raczej bylo przrkonani, ze nie laparoskopowo, a normalnie ciecie. a jakby tego bylo malo w szpitalu nie planowali sie bawic w wyluszczanie, tylko chcieli zalatwic sprawe od razu-miesniak z macica. nikt nie chcial ode mnie zadnych badan, zasw od lekarzy specjalistow u ktorych sie lecze.
to mnie troszke zaniepokoilo i postanowilam zasiegnac porady pani doktor do ktorej chodzilam w czasie ciazy i z ktorej bylam b. zadowolona, a ktora pracuje w szpitalu na madalinskiego w warszawie. po wizycie u niej juz wiedzialam, ze macicy nikt mi nie usunie ot, tak, dla kaprysu i zeby nie bylo pozniej roboty. wiedzialam, ze musze miec komplet badan i zasw od specjalistow. wszystko bylo opiete, ale okazalo sie ze sa wstrzymane operacje do konca roku:(. a ja nie chcialam, i nawet nie bardzo moglam czekac na "po nowym roku". wiec pani doktor umowila mnie na operacje do innego szpitala (kozienice). polecam ten szpital w 100%. od samego poczatku nikt nawet nie wspominal o operacji innej niz laparoskopowa. co prawda musialam podpisac zgode na ewentualne usuniecie macicy, ale tylko i wylacznie w stanie zagrozenia zycia (to norma, wszedzie)-ale lekarze mnie uspokajali ze to bardzo malo prawdopodobne. pierwszego dnia przyszla do mnie bardzo przyjemna i mlodziutka pani ginekolog, wyjasnila wszystko od poczatku, bez pospiechu. pozniej byl neurolog (lecze sie na padaczke i chcieli dla pewnosci mnie skonsultowac-pomimo zasw od mojego lekarza) i anestezjolog (byl przy mnie ok pol godz-tlumaczyl po kolei jak bedzie przebiegala narkoza, co po czym , skutki uboczne itd...). juz na stole operacyjnym jakas pielegniarka trzymala mnie za reke jak mnie usypiali-bylo to bardzo przyjemne z jej strony i dodalo otuchy:). po wybudzeniu zaraz zostala mi udzielona odp na moje pytania-wiadomo, pytalam czy mam macice i czy wszystko poszlo zgodnie z planem:). po operacji nastepnego dnia z rana, kiedy nie mialam sil nawet siasc na lozku (az mi bylo wstyd, bo panie starsze od m,nie juz brykaly) polozna spytala z wlasnej inicjatywy, czy mnie podmyc! az oczy wystawilam ze zdziwienia.
tylko jedna polozna nie pasuje tam do tych super ludzi tam pracujacych-pani w wieku emerytalnym, z wieczna pretensja ze racza pacjenci lezec, a ona biedna haruje za ...1400 zl! jak komus krew pobrala, to tak ze popamietal. nie daj boze na nia trafic!

Re: Pobyt w szpitalu - co było ok, a co nie ?

: 18 wrz 2013, o 21:00
autor: olikkk
Monisiu Twoja droga do operacji była bardzo zagmatwana @-) ale szczęśliwie zakończyła się nadspodziewanie dobrze i bardzo się z tego cieszę :)
Zastanawia mnie dlaczego znajdują się takie "wyjątkowe" ( na szczęście nieliczne ) osoby wśród personelu szpitala, które wrzucają łyżkę dziegciu do beczki miodu :-w
Miałam podobne doświadczenia i też owa osoba był w wieku przedemerytalnym :-?
Na szczęście krew pobierała i wenflony zakładała perfekcyjnie ;)
Może to tęsknota ze emeryturą tak działa ? Szkoda :( na szczęście młodsze pokolenie jest znacznie sympatyczniejsze ;)