Strona 2 z 2

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 29 maja 2013, o 20:40
autor: olikkk
No tak Małgoś , bo Twój wątek o zdrowym odchudzaniu ze starego forum czeka na nowe psoty ;)
viewtopic.php?f=18&t=14

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 29 maja 2013, o 21:55
autor: malgos65_2
Tak, tak Olikk...."dojrzewam" do decyzji o diecie :) Dzisiaj nawet popedałowałam na rowerku stacjonarnym. Wracam do sił, bo jeszcze dwa tygodnie temu nie miałam siły przekręcić raz pedałami.

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 29 maja 2013, o 22:08
autor: olikkk
Małgoś cieszę się, że wracasz do sił i mam nadzieję, że nasze towarzystwo troszkę się temu przysłużyło :ymsmug:
W każdym razie nam z Tobą jest bardzo dobrze :-*

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 29 maja 2013, o 22:46
autor: malgos65_2
Olikk, plasterek się w końcu do mnie przywiązał, zaiskrzyło miedzy nami, a to tylko dlatego, ze Was posłuchałam i zaczęłam stosować Wasze sprawdzone metody :) A i towarzystwo dziewczyn z podobnymi problemami podniosło mnie na duchu :) Razem raźniej :)

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 30 maja 2013, o 11:29
autor: olikkk
Małgoś uprzedziłaś moje pytanie odnośnie plasterków i bardzo się cieszę, że plasterki zaczęły się do Ciebie przywiązywać :-*
Po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że co dwie głowy to nie jedna ;)

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 30 maja 2013, o 20:17
autor: malgos65_2
Olikk, jestem wdzięczna za te pomysły...bo sie niepotrzebnie złościłam. Ale u mnie nie ma nic na pół gwizdka...albo jest super, albo kiepsko... :D Najpierw sie odklejały, a wczoraj nie mogłam odkleić plasterka, żeby zmienić na świeży :) Ale powalczyłam, posyczałam i odkleiłam :)

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 30 maja 2013, o 20:30
autor: olikkk
No to super :) Czyli wiesz już jaki błąd popełniałaś :-\
Będzie dobrze :-*

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 13 cze 2013, o 16:13
autor: malgos65_2
Witam Was
Wczoraj pisałam o tym, ze miałam wizytę u angiologa, profesora Andrzeja Szuby. A dlaczego tam trafiłam…?
W swoim dorosłym życiu nigdy nie byłam szczuplutka, bywało czasem lepiej, czasem gorzej w tej kwestii. Co jakiś czas były diety, odmawianie sobie smakołyków. Ale zawsze efekty na krótko. Bardzo często słyszałam, ze ja nawet nie jestem takim typowym grubaskiem, bo jest niby dobrze, tylko pupa i nogi jakieś sa za grube. Tak było, a ja myślałam, ze taka moja „uroda”. Kiedy miałam ok. 30 lat zaczęłam dodatkowo puchnąć, nogi puchły coraz częściej. W dzieciństwie chorowałam na nerki i w tym kierunku poszły pierwsze badania. Ale nie nerki były przyczyna obrzęków. Potem badania serducha. Przy tej okazji medycy znaleźli jakieś niedomagania, ale także wykluczyli to jako przyczynę takich obrzęków. W końcu lekarz rodzinny zlecił badanie, dopplerowskie badanie przepływów w żyłach. Wynik – niewydolność I stopnia. I zaczęło się branie leków. Tyle, ze z mizernym skutkiem. Obrzęki były wciąż, mniejsze, czasem większe, ale były. Kiedy mówiłam o tym lekarzowi, on twierdził że bez leków będzie jeszcze gorzej. Cóż miałam robić..? Łykałam tablety. I coraz częściej nie widziałam swoich kostek. Tak dotrwałam do czasu operacji, potem do HTZ. I tu się zaczęły jeszcze większe problemy, obrzęki okrutne. Nie będę Wam opisywać jak to wyglądało, uwierzcie mi, strasznie wyglądało. Lekarz rodzinny wciąż obstawał przy lekach typu Diosminex, Cyclo3Forte, itp…A ginekolog ze względu na te mocne obrzęki podpowiedział porzucenie HTZ. Tak zrobiłam, ale obrzęki zostały, mało tego, powiększały się. Dodatkowo od lata ubiegłego roku zaczęłam tyć w szybkim tempie. Ja wiem, ze kiedy się tyje, często mamy same przed sobą takie tłumaczenie, ze przecież nie jem dużo… Ale ja naprawdę uważam na to co jem. Dieta u dietetyczki, potem dwie diety…i efekt zerowy.
W kwietniu tego roku wyszła sprawa tarczycy. Zrobiłam bardzo dużo badań. Także echo serca. Kardiolog, który robił badanie z zainteresowaniem obejrzał moje obrzęki, określił je jako „ciekawe”. Fuknęłam nieco na niego, mówiąc że dla mnie to wielki problem. Przeprosił, zalecił wizytę u profesora Szuby, Powiedział, że to światowej sławy angiolog, jeśli ktoś mi może pomóc, to właśnie on jest najlepszy w leczeniu obrzęków limfatycznych, a to podejrzewał kardiolog. Potem wszystkie wyniki obejrzał endokrynolog. Tarczyca moja jest jaka jest, ale tez wykluczył aż takie obrzęki powodowane chorą tarczycą. I zalecił wizytę u Szuby. Powiedział dokładnie to co kardiolog. Zapisałam się na wizytę, czekałam ponad miesiąc. Ale dziś już wiem, ze warto było…Pojawiła się nadzieja :) Może zacznę lepiej żyć. Nawet trudno jest mi Wam opisać jak się czułam od dawna. Tyję, co jakiś czas słyszałam albo „życzliwe” uwagi, albo bezpośrednie uszczypliwości typu „ale przytyłaś”. To jak wtedy było mi okrutnie przykro, zrozumie ktoś kto walczy z nadwaga z zerowym efektem. Do tego złe samopoczucie, zmęczenie olbrzymie.
Profesor Szuba obejrzał moje nogi, aż sobie westchnął. Potem zbadał brzuch, na koniec poprosił, żebym mu pokazała swoje ramiona i ręce. Powiedział bez żadnego wahania i wątpliwości, ze to nie jest obrzęk limfatyczny. Zapytałam, co mi jest w takim razie, odparł, ze już mi wszystko tłumaczy…. Choruje na obrzęk, ale lipidowy (tłuszczowy). To choroba tkanki tłuszczowej, która jest cały czas w stanie zapalnym, nadmiernie się rozrasta. To sprawia, ze chudnięcie bez leczenia nie jest możliwe, mimo diety i ćwiczeń. Powiedziałam, zę ja chudłam kiedyś nawet 15 kg w 6 miesięcy. Ale to było przed operacją. Ginekologiczne operacje zaostrzają przebieg choroby. Powiedziałam doktorowi, ze jestem gruba baba, on się uśmiechnął, powiedział że jestem chora i że on świetnie rozumie jak się czuję. Nawet nie wiecie jak to było dla mnie ważne w tej chwili. Ktoś w końcu mnie rozumie! Bo ja sama czułam się bardzo paskudnie, czułam się zagubiona, bezradna.
Choroba ma kilka stopni. Ja mam za sobą I stopień, jestem w II stopniu. Nie będę opisywać Wam III stopnia, jest straszny. Powiem tylko, że często utrudnia normalne życie. Ten obrzęk jest bolesny, boli przy dotyku. Ale ja myślałam, ze to z powodu mojego utycia, ze po prostu „grubaskowi” ciałko boli. A przy uszczypnięciu natychmiast robi się siniak. Nawet mąż żartował czasem, ze wystarczy mnie uszczypnąć, a wyglądam jak maltretowana żona. Obrzęk wpływa źle na stawy. Robiłam badania u reumatologa, wyniki były OK., a ja czasem wiłam się z bólu stawów. Na tym etapie choroby występuje zespół przewlekłego zmęczenia, czyli cos co mi ostatnio dokuczało niemal do granic wytrzymałości, bywało że ledwo mogłam się doczłapać do domu po pracy..
Profesor powiedział, ze leczenie jest bardzo trudne. Będzie mi starał się pomóc, ale mam nie oczekiwać cudu, nie ma cudownego leku. Zaczynamy od dwóch różnych leków. 31 lipca mam wizytę kontrolną. Jeśli leki dadzą choćby malutki efekt, przedłużymy leczenie. Mam dokładnie kontrolować swoją wagę, ważyć się regularnie. Jeśli nie, to następna opcją leczenia jest…liposukcja. Tu się nieco przeraziłam! To jednak ingerencja chirurgiczna. Znam to tylko z TV czy gazet, kiedy się czyta, ze jakaś tam kobieta dla efektu wizualnego zrobiła sobie odsysanie tłuszczu. Profesor szybko zmienił mi tok myślenia. Dla mnie taka liposukcja jest ważnym i skutecznym sposobem na poprawę zdrowia i życia. Jeśli nie będę tego leczyć, dojdę do momentu, kiedy żyć normalnie się nie da, a także może dojść do zezłośliwienia komórek. Kiedy tego słuchałam, widziałam już wizję konieczności liposukcji…i wydatków sporych na to. Zapytałam jaki jest koszt…usłyszałam, ze żaden. Profesor kieruje do szpitala na zabieg w ramach NFZ. Takie jest leczenie w tej chorobie. Ale na tą chwilę odsuwamy liposukcję na zaś…Ja liczę, ze leki pomogą, choć jeśli będzie taka bezsprzeczna konieczność, nie będę protestować, chce normalnie żyć.
Po co wam to wszystko pisze..? Od wielu lat walczę z tym wszystkim, byłam u rożnych lekarzy. Żaden nawet nie wspomniał o czymś takim jak obrzęk lipidowy. Czasem słyszałam, ze trzeba schudnąć, to będzie lepiej. Wczoraj profesor był zdziwiony, ze tyle lat „tułaczki” po gabinetach lekarskich nic nie dało, zę żaden lekarz nie rozpoznał choroby. Ale przyznał także, zę niewielu lekarzy to rozpoznaje prawidłowo, ze najczęściej jest mylone z otyłością. A to jest naprawdę dość charakterystyczny zarys sylwetki. Obrzęk powiększa uda, nogi, czasem tez ramiona, a właściwie od ramienia do łokcia. Gdybym nie trafiła do doktora Szuby, nadal bym łykała tablety, cierpiała, puchła….Teraz wierzę, że będzie lepiej. A już traciłam nadzieję, ze jest ktoś kto mi pomoże. Jak widać, nadziei tracić nie można nigdy. Zaczynam leczenie :-bd A w lipcu, jak obrzęk się nieco zmniejszy dobierzemy pończochy uciskowe. Nie liczę na wyleczenie, to niemożliwe raczej, ale liczę na poprawę swojego obecnego stanu :kolobok_dance4:
Może moja pisanina komuś pomoże, pewnie sa kobiety, które są chore, a wmawia im się, żeby zaczęły dietę…. Chorują tylko kobiety, ok. 10% populacji w kraju. A pewnie znacznie więcej nie wie, ze sa chore. Dotyka to nie tylko kobiety „przy kości”, chorują i te szczuplutkie.
Ojjj..ale się napisałam, Az paluszki bola :) Ale nie dało się tego w większym skrócie opowiedzieć. Wizyta trwała godzinę, to co napisałam to już jest skrót :)
Pozdrawiam was Syrenki puszyste i te mniej puszyste i te wcale nie puszyste :)

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 13 cze 2013, o 19:00
autor: malgos65_2
Vika, wczoraj lekarz mi tłumaczył, że różnice miedzy obrzękiem limfatycznym, a lipidowym, to miedzy innymi to, że limfatyczny "atakuje" najczęściej jedna stronę, lipidowy natomiast jest symetryczny. Jeśli u Ciebie jest głównie w lewej nodze, to raczej limfatyczny. To leczy się też trudno. Skoro na tą chwile masz stwierdzony "tylko" zastój, to pilnuj tego, żeby nie zmieniło sie na gorsze. Ja w swoim obrzęku I stopień miałam przed operacją. Gdyby wtedy któryś z lekarzy powiedział mi co to jest, może by sie udało zatrzymać na takim etapie. Ale ja słyszałam tylko, ze muszę schudnąć....
Podkolanówki....no właśnie, jest na nie nieco za ciepło. Znam ten rodzaj podkolanówek i pończoch, moja mama ma zalecone noszenie, ma żylaki. A jeszcze na dodatek nie widzę siebie w podkolanówkach....Nosze tylko spódnice, przeważnie z rozporkami z tyłu...i te jak to mawia mój mąż - "antygwałty" (podkolanówki) nie wyglądają w takim wypadku za bardzo ładnie.... :)

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 13 cze 2013, o 19:07
autor: olikkk
Małgoś mam nadzieję, że nowy specjalista, do którego dotarłaś, wreszcie prawidłowo zajmie się Twoim problemem :)
Nasz Roszpunka chyba zna troszkę te sprawy jak dobrze pamiętam i zdaje się wspominała, że w takich przypadkach również stosuje się odpowiednie ćwiczenia.
Ale to może ona już sama się wypowie, bo mogę coś namieszać ;)
Ja w każdym razie życzę Ci powodzenia i trzyma kciuki, żeby to był wreszcie właściwy trop :-*

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 13 cze 2013, o 19:51
autor: malgos65_2
Tak Olikk, profesor mówił także o ćwiczeniach i drenażu limfatycznym. Będę się stosować do wszystkich jego zaleceń, oby tylko poczuć sie lepiej. Ten lekarz jest niesamowicie nastawiony do pacjenta, on naprawdę chce leczyć. Gdzieś w jakiś opiniach o nim czytałam, ze to doktor Judym, polski doktor House. I wygląda na to, ze to prawda. Choć z tym Judymem nie do końca :) bo kasuje nieźle :) ale zdrowia nie przeliczam na złotówki. Nie mam nic cenniejszego nad zdrowie i życie...no i miłość :) Dbam o wszystko jak potrafię najlepiej :)

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 14 cze 2013, o 10:51
autor: malgos65_2
Karma, za mocno nie wnikaliśmy z lekarzem skąd u mnie takie schorzenie, myślę jednak że to genetyka w moim wypadku. Mama od zawsze miała podobna budowę i zawsze wyglądała jak I stopień choroby. Tyle, ze nie rozwinęło się dalej.

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 26 wrz 2013, o 16:52
autor: olikkk
Małgoś możesz powiedzieć jakie widzisz efekty leczenia z pomocą nowego doktorka ?
Dawno nie wspominałaś o swojej kondycji, a jestem bardzo ciekawa :)
Viki też teraz zaczęła nową terapię, więc jestem ciekawa, która z Was uzyska lepsze rezultaty,
a kciuki trzymam za Was obie i pozostałe Syrenki, które z tym wątkiem się identyfikują :-*

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 6 kwie 2014, o 13:36
autor: wanda77
Dziewczyny a czy po wymiśkowaniu należy badać tarczyce?
Dziś mam opuchnięte oczy jak panda wyglądam chyba za długo spałam ;)

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 6 kwie 2014, o 19:54
autor: wanda77
Diaro mi to by się przydał taki 3 w 1 gin-endo-onkolog , może ktoś zna takiego w Krakowie? ;)

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 7 kwie 2014, o 21:51
autor: olikkk
Diaro jak to dobrze, że trafiłaś do lekarza, który jest lekarzem nie tylko z nazwy :x
Oby wyprowadził Twoją tarczycę na prostą :ympray:

Re: HTZ, tarczyce i puszyste Syrenki :)

: 10 kwie 2014, o 21:21
autor: olikkk
Tarczycowe Syrenki, trzymam kciuki za Wasze wyniki i zdrową tarczycę :-*