Strona 1 z 2

Dobry chrześcijanin

: sobota, 8 września 2007, 13:23
autor: aga
Co kryje się pod pojęciem "dobry chrześcijanin". Jakimi ludźmi powinniśmy byc? :D

: sobota, 8 września 2007, 14:41
autor: duszek_koordynator
Dobry chrzescijanin - to po prostu dobry czlowiek. Czlowiek dobry dla innych ludzi. Mysle, ze Bog sam wyznaczyl, czym sie mamy kierowac w zyciu - miloscia blizniego. A roznimy sie tym od niechrzescijan, ze kochamy takze osobe wyjatkowa - Boga.

Ale jestem barzdo ciekawy innych wpisow :-)
Pozdrawiam serdecznie
Duszek Zbyszek

: sobota, 8 września 2007, 15:23
autor: aga
Społeczna Krucjata Miłości

1. Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w Nim żyje. Bądź wrażliwy na drugiego człowieka, Twojego brata.

2. Myśl dobrze o wszystkich - nie myśl źle o nikim. Staraj się nawet w najgorszym znaleźć coś dobrego.

3. Mów zawsze życzliwie o drugich - nie mów źle o bliźnich. Napraw krzywdę wyrządzoną słowem. Nie czyń rozdźwięku między ludźmi.

4. Rozmawiaj z każdym językiem miłości. Nie podnoś głosu. Nie przeklinaj. Nie rób przykrości. Nie wyciskaj łez. Uspokajaj i okazuj dobroć.

5. Przebaczaj wszystko, wszystkim. Nie chowaj w sercu urazy. Zawsze pierwszy wyciągaj rękę do zgody.

6. Działaj zawsze na korzyść bliźniego. Czyń dobrze każdemu, jakbyś pragnął, aby Tobie czyniono. Nie myśl o tym, co Tobie jest ktoś winien, ale co Ty jesteś winien innym.

7. Czynnie współpracuj w cierpieniu. Chętnie spiesz z pociechą, radą, pomocą, sercem.

8. Pracuj rzetelnie, bo z owoców Twej pracy korzystają inni. Jak ty korzystasz z pracy drugich.

9. Włącz się w społeczną pomoc bliźnim. Otwórz się ku ubogim i chorym. Użyczaj ze swego. Staraj się dostrzec potrzebujących wokół siebie.

10. Módl się za wszystkich, nawet za nieprzyjaciół.

Staram się żyć tymi zasadami, chociaż wiem, że czasami jest trudno...:)

: sobota, 8 września 2007, 15:39
autor: siaba
Witajcie Kochani!
A ja też myslę, że dobry chrześcijanin to nie jest taka "ciepła klucha" - zawsze grzeczny, uśmiechnięty, spolegliwy... itd

Czasem trzeba twardo stanąć w obronie Bożych wartości
Trzeba szanować siebie, bo dopiero można nadstawić swój drugi policzek w ważnej sprawie, jeśli się go ma.

Czasem się włąśnie zastanawiam na tym, że nasze chrześcijaństwo jest taki bardzo delikatne, ugrzecznione, że brakuje tam takiej jakieś mocy eksplizji, zapału. A przecież jest z czego się cieszyć! więc gdzie ten entuzjazm dobrego chrześcijanina? a może ja sobie opatrznie to wyobrażam?
Siaba

Re: Dobry chrześcijanin

: środa, 2 lipca 2008, 15:32
autor: teofizyk
aga pisze: Co kryje się pod pojęciem "dobry chrześcijanin". Jakimi ludźmi powinniśmy byc? :D
dkoordynator pisze: Dobry chrzescijanin - to po prostu dobry czlowiek. Czlowiek dobry dla innych ludzi.
A mnie sie z kolei wydaje, ze slowo "dobry" klasyfikuje tylko jakosc "chrzescijanina", podobnie jak mowi sie "dobry nauczyciel", "dobry specjalista", "dobry fizyk". Moze sie przeciez zdarzyc, ze "dobry fizyk" bedzie rownoczesnie zlym czlowiekiem (czyli: "niezlym grzesznikiem" :D ).

Aby odpowiedziec na pytanie "jakimi ludzmi powinnismy byc", trzeba wczesniej odpowiedziec sobie na inne pytanie: "Kto to taki ten - chrzescijanin?". Trzeba zrozumiec na czym polega bycie chrzescijaninem. Jezeli to zaakceptujemy wola, mozemy probowac postepowac wedlug zasad okreslajacych postepowanie chrzescijanina. W zaleznosci od tego jak mi to bedzie wychodzic, bede albo dobrym albo zlym (albo nijakim :) ) chrzescijaninem.

Natomiast samo bycie dobrym, bez znajomosci zasad, jest niemozliwe.

Bycie dobrym czlowiekiem tez o niczym, w tym kontexcie, nie swiadczy. Dobry czlowiek, bedacy rownoczesnie dobrym buddysta, nie bedzie mimo to dobrym chrzescijaninem. :)

**************
Podsumowujac: Aby byc "dobrym chrzescijaninem", trzeba najpierw zostac chrzescijaninem a potem przestrzegac zasad bycia chrzescijaninem, w sposob wyrozniajacy (badz wzorowy ;) ). Proste! :)


PS dkoordynator napisal powyzej: "roznimy sie tym od niechrzescijan, ze kochamy takze osobe wyjatkowa - Boga." Zydzi i muzulmanie wierza w/kochaja tego samego Boga a nie sa chyba chrzescijanami. Choc zapewne stanowisko Kosciola i w tym wzgledzie ulegnie dalszemu rozluznieniu :) .

Re: Dobry chrześcijanin

: środa, 2 lipca 2008, 19:11
autor: duszek_koordynator
Oczywiscie Bog rozumiany jest przeze mnie w sposob jak najbardziej chrzescijanski (co jest niejako w naszym gronie oczywiste, dlatego nie pisalem o tym w cytowanej wypowiedzi) - Bog to nie tylko Bog muzulmanina czy Bog zydowski, ale osobowy - Bog Czlowiek - Jezus. A to juz roznica zasadnicza :-)

Dobro zas - w tej wypowiedzi nalezy interpretowac transcendentnie. Zgodnie z zasadami filozofii - dobro transcendetne jest obiektywne i w tym sensie niepodwazalne. Nie jest potrzebne do bycia dobrym bycie chrzescijaninem (a "zmartwieniem" i decyzja Boga jest co uczyni on z ludzmi dobrymi a niechrzescijanami), ale bycie chrzescijaninem zobowiazuje do bycia dobrym.

Pozdrawiam

Dobry chrzescijanin = ciepla klucha

: czwartek, 3 lipca 2008, 12:55
autor: teofizyk
siaba pisze: myslę, że dobry chrześcijanin to nie jest taka "ciepła klucha" - zawsze grzeczny, uśmiechnięty, spolegliwy... itd

Czasem się włąśnie zastanawiam na tym, że nasze chrześcijaństwo jest taki bardzo delikatne, ugrzecznione, że brakuje tam takiej jakieś mocy eksplizji, zapału. A przecież jest z czego się cieszyć! więc gdzie ten entuzjazm dobrego chrześcijanina? a może ja sobie opatrznie to wyobrażam?
Jezeli Ty wyobrazasz to sobie opacznie, to nie jestes sama! Na pewno masz sprzymierzenca we mnie! No wiem, nie znasz mnie, wiec co tam taki sprzymierzeniec. Sprzymierzencow bardziej znanych znajdziesz w Pismie... I w pismach Ojcow Kosciola... I wlasciwie w samym Kosciele jako instytucji :) .

Skad wiec ta rozbieznosc? Z powierzchownego zrozumienia!

Ja jestem dobry, bo sie usmiecham i jestem grzeczny. A jak mi sie noga powinie i przez chwile nie bede grzeczny, to zaraz lece do spowiedzi :) I juz jest wszystko cacy :) A jesli jestem dobry, to jestem dobrym chrzescijaninem. Jestem dobry takze w sensie transcendentnym. Ja przeciez czuje, kiedy jestem dobry, bo dobry Bog dal mi dobre sumienie. Po co mi ta cala biblijno-teologiczna paplanina.

Gdzie w tym siabowa "moc eksplozji", pasja, kiedy brakuje nawet zwyczajnego zainteresowania???

"brakuje tam takiej jakieś mocy eksplizji, zapału."
Wlasnie przez to cieple rozkluchowanie, falszywe ugrzecznienie i rozanielone usmiechy! Ckliwa niby-dobroc i sentymentalne uniesienia. Jak cackanie sie ze soba ma wzbudzic zapal do dzialania?

********************
Podsumowujac: Zanim staniemy sie dobrymi chrzescijanami, najpierw musimy zostac chrzescijanami!

Co to znaczy "byc chrzescijaninem"?

Re: Dobry chrześcijanin

: czwartek, 3 lipca 2008, 16:38
autor: duszek_koordynator
Explicite - definicja dobrego chrzescijanina zaklada, ze ktos jest chrzescijaninem :-) Bylo to juz napisane kilka razy tutaj.

Natomiast nie ma nic bardziej blednego, niz kojarzenie bycia dobrym oraz dobra - z cieplymi kluchami. To naprawde nie tylko bledna, ale "obledna" interpretacja ;-) Bycie dobrym to naprawde bardzo duze wyzwanie - bo wlasnie wymaga od nas aktywnosci, reakcji i to odwaznych - majacych na celu obrone wartosci dobra, piekna, prawdy. Trzeba duzej odwagi osobstej, aby wlasnie tak reagowac - sam przyznam chcialbym miec jej wiecej takze w swoim zyciu. Bo oznacza ona ryzyko - ryzyko kogos, kto sprzeciwia sie aktywnie zlu. Sentymentow w tym nie ma - ale jest element chrzescijanski - bo sprzeciwajac sie zlu trzeba mimo wszystko umiec uszanowac godnosc drugiej osoby.

A to, ze ludzie zwykli dzialac "po chrzescijansku" - ale tez podlug predyspozycji swego charakteru to inna sprawa. Jeden w tempie zolwia inny zajaca - ale robi swoje - i o to chodzi :-) Sam nie wiem, czy postawa hurraoptymistyczna jest lepsza od kluchowatej... - tak naprawde dopiero po owocach sie dowiadujemy kto dzialal skuteczniej.

Jest tez jednak prawda, ze Kosciol instytucjonalny lubi kluchowate postawy, a powodow kazdy z nas sie moze domyslac. Niepokorny i aktywny zawsze przeciez przyniesie jakies "niepotrzebne" komplikacje. Prawda? ;-)

Pozdrawiam

Jakimi ludźmi powinniśmy byc?

: piątek, 4 lipca 2008, 13:19
autor: teofizyk
Przedmowca wartosciuje bycie dobrym i pokazuje ze ma ono malo wspolnego z byciem cieplymi kluchami. W dalszym ciagu nie otrzymujemy jednak praktycznej recepty ani na bycie dobrym ani na bycie chrzescijaninem. Aby nie zaciemniac dyskusji watkami transcendentnych wartosci, utworze nowy temat, w ktorym bedziemy mogli do woli zanurzyc sie w transcendencji. Tu pytanie jest jednak proste i nieprzekraczajace naszej rzeczywistosci. :) Co oznacza pojecie "dobry chrzescijanin", jakimi ludzmi powinnismy byc?

Odwolam sie w tym momencie do Pisma. Pamietacie co Jezus odpowiedzial na podobne pytanie? Jezus zasygnalizowal: "Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry" i rownolegle: "Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg". Tylko Bog moze odpowiedziec na pytanie o dobro. Zrobil to, dajac czlowiekowi "prawo", zeby czlowiek wiedzial co robic a czego nie.

W nastepnym zdaniu Jezus potwierdza to prawo mowiac: "Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania", wyjasniajac o ktore chodzi: "Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę". Przykazania sa podstawowym warunkiem milosci. Boga i blizniego. Sa warunkiem milosci i jej sprawdzianem! (Dwa przykazania milosci (Mt 22, 40), sa tak nieodlacznie ze soba zwiazane, ze sa wlasciwie jednym przykazaniem :) )

Czemu tak podkreslam "prawo"? Bo Jezus nie zniosl "Prawa i Prorokow" - On je doprowadzil do pelni. Co wiecej, nadal im duzo bardziej wymagajacy charakter (mimo wewnetrznego podejscia). Realizacja przykazan ma wynikac z milosci. Jezus kaze nie tylko przestrzegac Prawa ("nie cudzoloz") ale mowi ponadto: "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa". Po ludzku mowiac ( :D ) - przykazanie milosci wydaje sie byc bardziej wymagajace i "trudne" od starotestamentalnego prawa. Droga czlowieka do doskonalosci moralnej i duchowej wiedzie przez Przykazania - one sa ta droga.

***********************
Podsumowujac:
Odpowiedz na pytanie z postu inicjujacego brzmi: trzeba zaczac od przestrzegania przykazan!
I to nie jak "mnie" sie wydaje i jak "mnie" wygodnie, tylko tak jak wynika z Pism i Tradycji! Poznawajmy Pisma, bo one daja swiadectwo o Bogu! Tylko z nich dowiemy sie jak zyc i odpowiedza nam na wiele nurtujacych nas pytan.
:)

Re: Dobry chrześcijanin

: piątek, 4 lipca 2008, 14:07
autor: duszek_koordynator
Tak - tylko ponownie zauwazmy, ze pojecie "dobry chrzecijanin" explicite zaklada, ze jest to ktos kto godzi sie na na nauke i tradycje Kosciola, testamentu. W tym sensie trudno mowic o chrzescijaninie, ktory "systemowo" odrzuca lub sie nie stosuje do 10 przykazan...

Ale jednoczesnie samo przestrzeganie prawa - 10 przykazan - to naprawde za malo na definicje "dobrego czlowieka". Kaza wierzyc - to wierze, kaza nie grzeszyc - nie grzesze. Ot wlasnie - a gdzie tu owa porywajaca wizja chrzescijania, o ktora sie przedmowca dopominal (ze odrobinke "wypomne" poprzednie jego wypowiedzi) - chrzecijanina zaangazowanego, walczacego, aktywnego.

Zamiast tego otrzymujemy maszyne porownujaca swe czyny z kodeksem - jednak na bycie czlowiekiem - to za malo, a co dopiero czlowiekiem, o ktorym mowi sie ze jest dobry.

Niewatpliwie jest cos ulotnego, nieuchwytnego, ze o niektorych ludziach mowimy, ze nie tylko sa katolikami, ale zwyczajnie dobrymi ludzmi (dobrymi katolikami, chrzecijanami). I tutaj sie calkowicie zgodze z przedmowca, ktoremu jakze slusznie brak tego elementu w wypowiedziach - praktycznej rady na bycie dobrym - prawdopodobnie nie ma.

Oj - moze jednak nie jest tak zle... Rad tych z ksiazek nie wyczytamy - ale za to mozemy DOSWIADCZYC. Jednak czujemy, ze niektorzy ludzie naprawde sa dobrzy - i to dobrem glebokiej wiary. Doswiadczamy ich dobra, choc trudno nam jest powiedziec jaki jest jego "mechanizm".

Moze wlasnie dlatego Bog postanowil, ze same mojzeszowe tablice to zdecydwoanie za malo - na jakis czas one wystarczaly - ale ze tak to okresle - "ludzka natura" zwyciezyla. Ludzie je bowiem zamkneli w arce, potem gdzies poukrywali, pozapominali, opletli legenda, czcili tablice zamiast sie stosowac do ich tresci.

Zamiast tego Bog nam zeslal Kogos, kto pozwolil nam DOSWIADCZYC jego milosci - Jezusa. A On oczywiscie takze nauczal (koniecznie!) - ale przede wszystkim byl wsrod nas - byl czlowiekiem wsrod ludzi, tak aby potwierdzic, ze samo prawo nie wystarczy - potrzeba nam SWIADECTWA wlasnego zycia.

Pozdrawiam

Re: Dobry chrześcijanin

: poniedziałek, 7 lipca 2008, 16:46
autor: teofizyk
dkoordynator pisze: ... samo przestrzeganie prawa - 10 przykazan - to naprawde za malo na definicje "dobrego czlowieka". (...) praktycznej rady na bycie dobrym - prawdopodobnie nie ma.
Straszne slowa! Straszne... Ukazujace zagubienie wspolczesnego czlowieka w swiecie i jego relatywizmie moralnym, w ktorym wiara z wnoszonymi przez nia wymogami i normami moralnymi, jesli jeszcze istnieje, to jako niepraktyczny dodatek, "sprawa serca".

Jezus w rozmowie z bogatym mlodziencem tlumaczy szczegolowo i daje "praktyczne rady" co trzeba robic. Podobna nauke przekazuje np. podczas spotkania z uczonym w Pismie ("Kto jest moim bliznim") oraz podczas slynnego Kazania na Gorze (blogoslawienstwa). Nakazy te traktowac trzeba w calym dostepnym nam kontexcie Objawienia i nauki Kosciola.

Coz proponuje nam dkoordynator, niejako "w zamian":
dkoordynator pisze: jest cos ulotnego, nieuchwytnego, ze o niektorych ludziach mowimy, ze nie tylko sa katolikami, ale zwyczajnie dobrymi ludzmi (dobrymi katolikami, chrzecijanami) (...) Rad tych z ksiazek nie wyczytamy - ale za to mozemy DOSWIADCZYC (...) czujemy, ze niektorzy ludzie naprawde sa dobrzy (...) Doswiadczamy ich dobra (...)
Czy moje zbawienie i pewnosc mam opierac na "nieuchwytnym uczuciu", ze "niektorzy ludzie sa dobrzy". Przeciez nie mam wladzy oceniania ludzi :). Ani dobrze, ani zle :). Czy "dobry chrzescijanin" ma siebie upodabniac do kogos, kto wydaje mu sie dobry? O ktorym "czuje" ze jest dobry"??? "Doswiadcza jako dobrego"???

Nie, "dobry chrzescijanin" nie powinien tego robic, nie powinien upodabniac sie do innego czlowieka, tylko dlatego, ze "wydaje mu sie" ze tamtem jest dobry. Istotny jest kontext w ktorym istniejemy i warunki - rozne dla roznych ludzi; Prawo natomiast jest uniwersalne, takie samo dla kazdego czlowieka.

Kosciol rozumiejac to (powszechne zapewne) podejscie ludzi, ktorzy zamiast sluchac wola nasladowac, uznal wiele osob godnymi bycia przykladem. Nie wolno nam jednak samemu stawiac sobie bozkow/idoli, chocby byli nimi (w naszym subiektywnym przekonaniu) "najlepsi ludzie". Wszelkie poszukiwanie dobra na wlasna reke rodzi wielkie niebezpieczenstwa. *)

Jezus mowi o uczonych w pismie Faryzeuszach "Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie". Jezus nie proponuje nam nasladowania czynow innych ludzi, bedacych w innej sytuacji niz my. On przede wszystkim nakazuje przestrzeganie obiektywnego prawa (nauczanego przez Faryzeuszy, obecnie przechowywanego i wyjasnianego w Kosciele) obowiazujacego kazdego, bez wzgledu na czyny innych ludzi.

Jezus sluchal uczonych w Prawie, Prawa przestrzegal i Prawo - wypelnil. Prawo ma w dalszym ciagu charakter uniwersalny. I nie zmienia sie przez lata ani o jote :)
dkoordynator pisze: samo prawo nie wystarczy - potrzeba nam SWIADECTWA wlasnego zycia.
Tak! Swiadectwo zycia w posluszenstwu Bogu i jego Prawu. Sama znajomosc prawa nie wystarczy. Trzeba je, o czym wspomnialem wczesniej, realizowac w zyciu. Nasze dzialanie jest wlasciwym sprawdzianem nas samych - bo to czyny ludzkie sa aktami moralnymi!

_______________________
*) Cos nas kusi, zeby zamiast sluchac i przestrzegac (to przeciez takie nudne! :) ) Prawa, to zeby raczej sprobowac na wlasna reke, samemu skosztowac owocu z "drzewa poznania dobrego i zlego", wydawac opinie moralne wedlug tego, co nam sie wydaje. Mylimy sie chcac byc "jak Bog" i zamiast usluchac i zastosowac sie do Boskiego zakazu, wydajemy wlasne sady o tym co dobre a co zle. Biblijna historia, (wyczytana w ksiazkach :) ), uczy nas tego! Uczy nas, jak bardzo sie wtedy mylimy!

Pozostanmy soba

: środa, 9 lipca 2008, 18:44
autor: duszek_koordynator
Niestety - dobrej rady na to jak byc dobrym katolikiem na pewno nie ma.

Nie to zebym sie systemowo oprzy tym upieral. Spojrzmy na swiat, ktory niejednokrotnie twierdzil, ze takie wyznaczniki mozna jednoznacznie formulowac. Wtedy dochodzimy do wnioskow, ze albo kto wypelnia wybrane zalecenia lub tez nie. Ciut pachnie to nawet inkwizycja. A w praktyce prowadzi do patologii w stylu obrzucania kogos epitetami i przylepiania etykiety: "dobry katolik" - "zly katolik". Jakze duzo bylo tego w ostatnim czasie w naszym kraju.

Dlatego jakze bardzo nalezy unikac tego rodzaju kategorycznych stwierdzen, tworzenia wypunktowanych kryteriow bycia "dobrym", a co dopiero "dobrym katolikiem". Szczerze sie tego obawiam.

Natomiast trzeba sie zgodzic, ze utrudnia to dawanie rady - jak byc "dobrym". A tak - prawda :-) I cieszmy sie z tego zamiast martwic. Oczywiscie, ze jest trudniej, oczywiscie, ze jest bardziej niejednoznacznie, ze mozna sie pomylic. Jesli juz szukajmy wzorcow i nasladujmy - nic nam wtedy nie grozi - bo i tak nie wejdziemy w skore tego, kogo nasladujemy. Dzieki temu pozostaniemi niepowtarzalni i jedyni :-)

Bycie dobrym trzeba w sobie wypracowac w kontakcie z innymi ludzmi. Jest jasnym, ze podstawy wynikajace chocby z dekalogu - powinny byc poszanowane. Ale poza tym pozostanmy soba :-)

Pozdrawiam

Re: Pozostanmy soba i samowystarczalni - sami sie zbawmy :)

: czwartek, 10 lipca 2008, 16:33
autor: teofizyk
dkoordynator pisze: Niestety - dobrej rady na to jak byc dobrym katolikiem na pewno nie ma.

Nie to zebym sie systemowo oprzy tym upieral. Spojrzmy na swiat, ktory niejednokrotnie twierdzil (...)
Po jakie licho przejmowac sie swiatem? "Nie bierzcie wzoru w tego swiata" radzil mi ktos, komu ufam ;) Jesli Bog z nami, to ktoz przeciwko nam? :)
"Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe."... Tak, i niech to bedzie naszym mottem :) - bo to my jestesmy "swiatlem swiata"!

Nie przejmujmy sie etykietkami typu "dobry katolik", "zly katolik", nie przejmujmy sie "swiatowa gadanina" :) "Odrzucaj swiatowe i babskie basnie!". I uwazajmy tez, zebysmy "uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli!".

Jezus swiadczyl, ze zle sa uczynki "swiata", dlatego swiat Go znienawidzil... I nienawidzi w dalszym ciagu :) I nie moze przyjac Ducha Prawdy, bo swiat go "nie widzi, ani nie zna."

To Jezus przyszedl, zeby zbawic swiat - swiat sie sam nie zbawi :D Zdajmy sobie z tego sprawe, zanim damy sie calkowicie swiatu omamic :) i zanim zaczniemy w nim szukac zbawienia, ktorego dac nam nie moze. Swiat jest zmienny i przemijajacy... Przemija postac tego swiata...
dkoordynator pisze: pozostanmy soba (...) niepowtarzalni i jedyni :-)
Pozostanmy soba, jedyni i niepowtarzalni :) Jak czesto slyszy sie takie hasla. Odczuwam w takim mowieniu strach, strach przed utrata "siebie", strach przed byciem takim samym jak ktos inny, strach przed niewola. Niewola narzuconych przykazan i innych zakazow/nakazow, chocby pochodzily one nawet od samego Boga.

Zapewne winne jest tu nasze bledne rozumienie wolnosci... Kogo zapytamy o wolnosc? Siebie? Swiat? Gdybysmy siegneli z wiara do Pisma, moglibysmy tam wyczytac, ze najpierw trzeba poznac prawde ;) Prawda daje wolnosc :)

Ale do tego trzeba byc dobrym chrzescijaninem i wierzyc komu trzeba :D Wierzyc, ze Pisma swiete, "mogą nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie."...

A my chcemy byc soba? I sami siebie zbawic??? Wedlug swoich wlasnych regul?????

Re: Dobry chrześcijanin

: czwartek, 10 lipca 2008, 19:42
autor: duszek_koordynator
Na wszelki wypadek chcialbym uprzedzic, ze jakiekolwiek proby dzielenia na tym forum ludzi na dobrych i zlych katolikow zakoncza sie natychmiastowym zbanowaniem. To jest forum wolne od tego rodzaju uprzedzen.

Natomiast co do istoty dyskusji - zastanawia mnie jedno - po jakie licho w kaciku powitan znalelismy nastepujace slowa osoby, ktora ma nick Teofizyk - cytuje:
Jeszcze sie nie przedstawilem, a juz kilka postow zdazylem wyprodukowac :)
Z wyzszego wyksztalcenia jestem fizykiem, z nieco nizszego - lubie muzyke, filozofie i teologie katolicka. Z jeszcze nizszego - wszystko inne co moze zainteresowac czlowieka. Najnizszych zainteresowan nie bede wymienial - zostawie je dla mojego spowiednika :D
Lubie rozmawiac o Bogu i rozpamietywac Jego Prawo :) Nie oznacza to oczywiscie, ze jestem - dobry :) Raczej - szczesliwy :)
Na forum przebywam w dni powszednie od 8-15 :)
Wszystkich zawsze serdecznie pozdrawiam!
Z tego jednoznacznie wynika, ze chcesz pozostac soba, wyroznic sie, byc poznawalnym przez innych, odroznialnym. A ponownie cytujac Ciebie:
Pozostanmy soba, jedyni i niepowtarzalni :) Jak czesto slyszy sie takie hasla. Odczuwam w takim mowieniu strach, strach przed utrata "siebie", strach przed byciem takim samym jak ktos inny, strach przed niewola.
Wynika z tego, ze czegos sie boisz, skoro jednak postanowiles z pelna premedytacja przestawic sie innym osobom z forum - zamiast pozostac nieodroznialnym Panem X :-)

Dobrze - ja jednak miast czytania tylu roznych slow o wierze - zaproponowalbym wykorzystanie rozumu - proponuje takie zadanie: pomyslalem w tej chwili o bardzo konkretnym - powiedzmy Panu Y - czy mozesz dac mu rady, co i jak powinien robic, by stac sie "dobrym katolikiem"?

Pozdrawiam

Re: Dobry chrześcijanin

: poniedziałek, 14 lipca 2008, 16:24
autor: teofizyk
dkoordynator pisze: Natomiast co do istoty dyskusji - zastanawia mnie jedno - po jakie licho w kaciku powitan znalelismy nastepujace slowa osoby, ktora ma nick Teofizyk - cytuje: (...) etc...
:D A coz tu jest za zwiazek??? :D
Przedstawiam sie, bo to kulturalnie, czemu nie napisac paru slow o sobie? :)

A gdzie tu zwiazek z "byciem soba"?

Juz tlumacze, zeby nie bylo niepotrzebnych nieporozumien - to oczywiste, ze kazdy z nas jest inny, kazdy z nas jest jakims tam "soba". Po co jednak o tym pisac jak o czyms bardzo, bardzo istotnym? Tak po prostu jest, jestesmy inni wiec po co sie dodatkowo zachecac? Zachecac "pozostanmy soba", zwlaszcza w powyzszym kontexcie?

Przyklady mozna mnozyc. Jestesmy "biali". Pozostanmy wiec soba, pozostanmy biali! To przeciez oczywiste. Mniej oczywiste robi sie, gdy nam ktos to chce zabrac.
Przyklad 2. Jestesmy Polakami. OK. Ale 100 lat temu wezwanie "badzmy Polakami" oznaczalo calkiem cos innego.
Mozna powiedziec: "pozostanmy wierzacymi" wtedy, gdy cos moze nam ta wiare odebrac, zaburzyc.
Stad mowienie: "pozostanmy soba", w kontexcie dyskusji o stosowania sie do prawa Bozego wskazuje jednoznacznie, ze nie czujemy sie pewni, czy po przyjecie prawa Bozego bedziemy jeszcze soba.
dkoordynator pisze: Dobrze - ja jednak miast czytania tylu roznych slow o wierze - zaproponowalbym wykorzystanie rozumu - proponuje takie zadanie: pomyslalem w tej chwili o bardzo konkretnym - powiedzmy Panu Y - czy mozesz dac mu rady, co i jak powinien robic, by stac sie "dobrym katolikiem"?
Niczego innego od poczatku pisania w tym temacie nie robie :) No, moze jeszcze tylko tlumacze rzeczy, ktore nie zostaly wlasciwie zrozumiane, zapewne z mojej winy... No coz, nie jestem humanista z wyksztalcenia ani z zamilowania :) Co mozna wyczytac w moim "przedstawieniu sie" :)

No coz, widze, ze nie wystarcza niektorym stwierdzenie Jezusa z biblijnej opowiesci (Mt 19,16-22) "jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania": "Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego!". Wydaje im sie zapewne, ze jak mlodzieniec z biblijnej opowiesci przestrzegali "tego wszystkiego". Jezus w dalszym ciagu odpowiada: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!".

Warto pochylic sie nad ta wypowiedzia Jezusa. Jezus mowi tutaj: "Jesli chcesz...". Nie przykazuje, nie nakazuje. Ale jezeli sie "tego wszystkiego" przestrzegalo, mozna chciec wiecej! I, "jesli chcesz", Jezus daje dalsze wskazowki. Wskazowki dla panow X i Y, jakby chcial przedmowca. Od siebie dodam, ze moga sie do nich rowniez stosowac - panie :D