img
23
www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 18–31 marca 2014 nr 5 (201)
derskiego galeonu z XVII wieku?
pokazał się już nigdy. Przeciwnie!
upiorem straszącym marynarzy, a
spotkał się w nocy z „Latającym Ho-
żywnością. Przyjmująca codzienne
Gdzie pływają teraz holenderskie
Raz po raz jego statek i sam stary
jednocześnie zwiastunem nieszczę-
lendrem”:
„lekarstwo”, załoga miesiącami cho-
galeony?
kapitan pokazywali się maryna-
ścia jakie ma spaść na tego, który
„Dał się słyszeć niezwykły szum,
dziła „na bani”, a to rodziło następne
Przeczytajmy wystąpienie ka-
rzom na morzu i było to najczęściej
pierwszy go zobaczy. Mało która
a po chwili zobaczyliśmy, że prosto
problemy. Jeszcze trzeba pamiętać
pitana angielskiego statku, który
podczas sztormu, ciężkiej mgły i w
morska opowieść zawiera podob-
na nas pędzi ogromny bryg, płyną-
o pladze szczurów, które grasowały
w roku 1981 twierdził, że podczas
innych groźnych sytuacjach, zagra-
nie bogaty ładunek niesamowitości,
cy pod pełnymi żaglami, za kołem
na każdym statku i okręcie. W sumie
chętnie więc wzięli się za nią lądowi
mglistej nocy ukazał się jego zało-
żających statkom i ich załogom. Jest
sterowym wyraźnie widać było czło-
były to warunki do powstania każdej
ludzie pióra i zaczęli przedstawiać ją
dze dziwny statek: „Pomalowany
dość dowodów na to, że „Latający
wieka. Statek pojawił się tak szybko,
epidemii. Nawet dżumy. Tak więc
po swojemu zmieniając jej fabułę,
był na kolor bladożółty. Jego dziób
Holender” pokazywał się i pokazuje
że nie było czasu, by zmienić kurs.
dryfujący po morzach statek pełen
zmieniając występujące w niej po-
był głęboko zanurzony, a rufa ster-
się naprawdę. Zaczęło się to w rok
Już tylko chwila dzieliła nas od zde-
trupów, to nie była zmyślona opo-
stacie i zwiększając ilość niesamo-
czała wysoko ponad wodą (...) Jak
po zaginięciu „Latającego Holendra”.
rzenia, gdy rozpłynął się nagle w
wieść pijanych marynarzy.
witych przygód z jakimi będą się one
się zdołałem zorientować, rufa
Powracający z Indonezji holenderski
otaczającej nas zewsząd w ciem-
W roku 1890 wypłynął z portu w
borykać.
przypominała mi kształt odwróco-
statek z Amsterdamu zobaczył „La-
ności”. Co na to powiedzą panowie
Nowej Zelandii żaglowiec „Marlboro-
nej gruszki ze ściętym węższym
tającego Holendra” podczas burzy
naukowcy?
ugh”, który miał płynąć do Glasgow
końcem. Okręt miał trzy maszty, a
w okolicy Przylądka Dobrej Nadziei.
Panowie naukowcy nic interesu-
w Szkocji. Po wyjściu w morze sta-
Opowieści
górne sekcje były wysokie i koliste,
Początkowo zauważono tylko, że
jącego nam nie powiedzą. Lepiej py-
tek zaginął i po upływie ustawowego
o „Latającym Holendrze”
Pierwsza drukowana wersja
jak wieże ze zwisającymi z rei ża-
jakiś galeon zmagał się z wysoką,
tać marynarzy, bo wśród marynarzy
czasu został oficjalnie skreślony z re-
opowieści o „Latającym Holendrze”
glami z delikatnej tkaniny”. Jak po-
sztormową falą i widać było, że ma
właśnie panuje głębokie przekona-
jestru. Nikt nie wiedział, co się stało
ukazała się w maju 1821 roku w
daje autor powołujący się na tę re-
kłopoty. Postanowiono więc podejść
nie o tym, że nie każdy widziany na
ze statkiem i jego załogą. Minęły lata.
brytyjskim (szkockim) Magazynie
lację: „Opis ten odpowiada wiernie
do niego i udzielić mu pomocy. W
morzu dziwny lub opuszczony state
W roku 1913, zupełnie przypadkiem,
Blackwooda. Z opowieści zniknął
wyglądowi holenderskich statków
blasku błyskawic ujrzano znanego
musi być od razu „Latającym Holen-
natrafił na niego brytyjski żaglowiec
wszystkim „Latającego Holendra”.
kapitan Bernard Fokke, a pojawił się
z XVII stulecia, których nie widzieli
drem”. Jak już mówiłem, marynarze
chroniący się przed sztormem w
Szedł ciężko, jakby nabierał wody.
na jego miejscu kapitan Hendrik
przecież, ani też nie mogli znać ma-
nie zmyślają. To są ludzie bardzo
małej zatoczce na Ziemi Ognistej.
Na masztach, szarpane wiatrem,
Van der Decken. Czemu kapitanowi
rynarze z końca wieku XIX”. Nasi
przytomni i sensowni.
„Marlborough” znajdował się w opła-
mądrale muszą wygadywać głup-
powiewały podarte żagle. U relin-
zmieniono nazwisko? Może dlatego,
kanym stanie, ale jeszcze utrzymy-
stwa o mirażach podczas sztormów
wał się na wodzie. Na jego pokładzie
Inne prawdziwe
„Latającego Holendra” widzieli maryna-
na morzu, gdyż inaczej musieliby
znaleziono dwadzieścia ludzkich
morskie opowieści
rze różnych narodowości. Do spotkania
zarzucać kłamstwo świadkom spo-
Od zawsze, po morzach i oce-
szkieletów, a także niesłychaną ilość
dochodziło z reguły podczas złej pogody,
tkań z „Latającym Holendrem”, a na
anach świata plątają się statki
głodnych szczurów, które pożarły już
to nie bardzo mogą sobie pozwolić,
opuszczone przez załogę, albo stat-
wszystko, co tylko było do zjedze-
sztormu, złej widoczności. Statek spra-
przynajmniej od czasu, gdy świad-
ki z martwą załogą. Podczas jakichś
nia. Nawet dokumenty statku, mapy
wiał wrażenie zniszczonego, ledwie trzy-
kiem takiego spotkania został król
dramatycznych wydarzeń załoga
i dzienniki okrętowe. Na początku
mającego się na wodzie wraku. Wszyscy
Wielkiej Brytanii Jerzy V, dziadek
przekonana, że statek idzie na dno,
XX wieku słynna była sprawa ża-
obecnej królowej Elżbiety II. Był on
opuszcza go w panice i odpływa w
glowca „Golden Rod”. Opuszczony
podkreślali, że statek wyglądał jakby był
wtedy młodym aspirantem na HMS
szalupach ratunkowych, a tymcza-
przez spanikowaną załogę błąkał
naelektryzowany. Otaczała go i ciągnęła
Inconstant, gdy 11 lipca 1881 do-
sem statek nadal utrzymuje się na
się samotnie po Atlantyku raz po raz
się za nim dziwna, drżąca poświata. Za-
szło do następującego incydentu,
powierzchni. Pływa sobie później
widziany przez mijające go statki.
wsze widać było trupią załogę i zawsze u
zapisanego w dzienniku pokłado-
nawet całymi miesiącami, może na-
Marynarka amerykańska postanowi-
wym własnoręcznie przez przyszłe-
wet latami, opuszczony, chaotycznie
ła go zatopić, by nie sprawiał zagro-
steru stał demoniczny kapitan Fokke. Do
go króla: „11 lipca 1881. Podczas
popychany przez zmieniające się
żenia dla żeglugi. Przeciwko osiero-
spotkania dochodziło nagle i równie nagle
wachty północnej przeszedł nam
wiatry, fale i prądy morskie. Bywało
conemu „Golden Rod” wyruszył więc
się kończyło. Statek pojawiał się i znikał
przed dziobem tak zwany Latający
też, wcale nie tak rzadko, że statek
krążownik „Atlanta”. Po zlokalizowa-
Holender. Pojawił się w odległości
ginął gdzieś na morzach i nikt nie
niu żaglowca krążownik oddał do
jak widmo.
kabla (185 metrów), wyglądający jak
wiedział, co się z nim stało. Zaginię-
niego serię armatnich strzałów, ale
gu tłoczyli się wychudzeni, obdarci
by zamienić dość prostackie na-
statek w płomieniach, otaczała go
cie statku nie zawsze było wynikiem
„Golden Rod” wciąż trzymał się na
marynarze, z nieruchomymi twarza-
zwisko Fokke (od biedy można by
bowiem dziwna czerwona poświa-
katastrofy morskiej. Równie często
wodzie! Następna seria też nie zro-
mi żywych trupów. Przy sterze stał
je tłumaczyć jako dźwigowy), na
ta, wewnątrz której wyraźnie ryso-
mogło to być wynikiem epidemii,
biła na żaglowcu żadnego wrażenia.
stary Fokke. W chwilę później zjawa
pachnące szlachectwem nazwisko
wał się takielunek, normalnego z
jaka wybuchała na statku, gdzieś na
Dopiero za trzydziestym siódmym
statku i jego upiornej załogi zniknę-
Van der Decken?
pozoru brygu. Marynarz stojący na
pełnym morzu.
strzałem żaglowiec pękł i zaczął
ła…
W roku 1839 angielski pisarz
oku zameldował, że okręt znajduje
Warunki w jakich odbywała się
tonąć. Wydała się wtedy tajemni-
Po dojściu do Amsterdamu wie-
Frederick Marryat wydaje powieść
się w pobliżu naszej lewej burty. W
służba na ówczesnych statkach
ca jego niezatapialności. Statek
lu marynarzy wstrząśniętych tym,
„Okręt widmo”. Ma to być powieść o
tymże miejscu ujrzeli go również ofi-
wołały o pomstę do nieba. Była to
wypełniony był pustymi, szczelnie
co widzieli na morzu, zrezygnowa-
„Latającym Holendrze”, ale głównym
cer wachtowy na mostku oraz asy-
przede wszystkim okropna ciasno-
zamkniętymi beczkami, które teraz
ło z zawodu. Wszyscy gotowi byli
bohaterem jest syn kapitana Van
masowo wysypywały się poprzez
W sprawie „Latającego Holendra” zabra-
przysiąc, że nie kłamią, że nic im
der Deckena. Autor poszedł w
rozdartą burtę. Opuszczone statki
ła też głos oficjalna nauka ogłaszając, że
się nie zdawało. Widzieli „Latające-
swej powieści na całość, zmyślając
mogą dryfować po morzach bardzo
go Holendra” i starego Fokke! „To
mnóstwo nadzwyczajnych przygód,
długo, pokonując czasami nawet
marynarze widują na morzu miraż, zwa-
był na pewno stary Fokke, który
które nie byłyby w stanie zdarzyć
wiele tysięcy kilometrów. Załogi na
ny też fatamorganą, który jest obrazem
pływa teraz pod rozkazami diabła”.
się przez tysiąc lat we wszystkich
tych statkach nie ma: bo się ewa-
jakiegoś aktualnie istniejącego statku
Podobne relacje zaczęły się mno-
flotach całego świata. W roku
kuowała, bo wymarła, została przez
przeniesionym przez sprzyjające warunki
żyć. „Latającego Holendra” widzieli
1843 Richard Wagner pisze operę
kogoś wymordowana, bo i takie
marynarze różnych narodowości,
„Latający Holender”, która po prostu
zdarzenia dzieją się na morzu. Jest
atmosferyczne w zupełnie inne miejsce.
nie tylko Holendrzy. Do spotkania
już nijak się ma do opowieści o
kilka miejsc na świecie, do których
Jak to jest możliwe, że widzą obraz wiel-
dochodziło z reguły podczas złej
kapitanie Fokke. Tak to bywa, kiedy
układ wiatrów i prądów morskich do-
kiego żaglowca, holenderskiego galeonu
pogody, sztormu, złej widoczności.
za sprawy morskie biorą się lądowe
nosi prędzej, czy później, wszystkie
z XVII wieku?
Statek sprawiał wrażenie zniszczo-
szczury.
opuszczone statki. Jednym z nich
nego, ledwie trzymającego się na
W sprawie „Latającego Holen-
jest tak zwane Morze Sargassowe,
wodzie wraku. Wszyscy podkreślali,
dra” zabrała też głos oficjalna nauka
mające wśród marynarzy sławę naj-
stent na pokładzie rufowym. Tego
ta, gdzie na niewielkiej powierzchni
że statek wyglądał jakby był naelek-
z właściwą jej arogancją ogłaszając,
straszniejszego miejsca na świecie.
ostatniego posłano natychmiast na
tłoczyło się, ciężko pracowało, jadło,
tryzowany. Otaczała go i ciągnęła
że marynarze widują na morzu mi-
Jest to miejsce, gdzie morze nie
dziób, aby przekazał stamtąd mel-
spało, kilkudziesięciu mężczyzn i tak
się za nim dziwna, drżąca poświa-
raż, zwany też fatamorganą, który
faluje, gdzie nie wieją wiatry, gdzie
dunek. Po dotarciu na pokład dzio-
bez przerwy całymi miesiącami. Wy-
ta. Zawsze widać było trupią załogę
jest obrazem jakiegoś aktualnie
nieruchomą wodę porasta gruby
bowy asystent nie dostrzegł jednak
chodzący w morze statek zabierał
i zawsze u steru stał demoniczny
istniejącego statku przeniesionym
dywan wodorostów. Statki żaglowe,
żadnego statku ani w pobliżu, ani
zapasy żywności na czas trwania ca-
kapitan Fokke. Do spotkania do-
przez sprzyjające warunki atmos-
które tam dopłynęły, stawały nieru-
dalej na widnokręgu”.
łej podróży, jako że uzupełnienie jej
chodziło nagle i równie nagle się
feryczne w zupełnie inne miejsce.
chomo, a nie mając alternatywnego
W dodatku jeszcze marynarz,
gdzieś na morzy było raczej wyklu-
kończyło. Statek pojawiał się i zni-
Głupota takiego twierdzenia jest
napędu potrafiły tak stać całymi la-
który pierwszy zobaczył „Holendra”
czone. W tamtych czasach nie było
kał jak widmo.
iście naukowa. Chodzi właśnie o te
tami. Marynarze do końca wyjadali
na drugi dzień spadł z masztu i zabił
lodówek, a więc psucie się żywności,
Początkowo widziano go zawsze
warunki atmosferyczne, których nikt
przywiezione ze sobą zapasy, po-
się na miejscu. I co zrobić z taką re-
szczególnie w strefach gorących,
tylko na trasie, po której kapitan Fok-
by się nawet nie doszukał w czasie
czym umierali z głodu i pragnienia,
lacją? Gdyby to nie był król, zaraz by
było podstawowym zagrożeniem dla
ke wracał w swym ostatnim rejsie z
morskiej burzy, w nocy czy podczas
często mając za sąsiada stojący
się mówiło, że tego wieczoru pano-
załogi. Podobnie było z zapasami
Batawii do Amsterdamu. Zawsze w
gęstej mgły, a więc w warunkach
równie beznadziejnie inny statek,
wie wypili stanowczo za dużo…
wody do picia. Wszystko to szybko
okolicy Przylądka Dobrej Nadziei. Z
atmosferycznych, podczas których
ze szkieletami dawno wymarłej już
Różni ludzie widzieli „Latającego
się psuło i załoga dostawała do picia
czasem jednak marynarze zaczęli
najczęściej pojawia się widmo stat-
załogi. Proszę mi wierzyć: żeglarze
Holendra”. Nawet marynarze nie-
i do zjedzenia wszystko śmierdzące
widywać statki-widma na innych mo-
ku. Skoro marynarze mają widzieć
w portowych tawernach nie musieli
mieckiego U-boota w czasie II woj-
i nadpsute. Żebyście państwo wi-
rzach. Chyba na zasadzie rozpędu te
miraż, czyli przeniesiony tylko, ale
opowiadać zmyślonych bajd. Praw-
ny światowej. W roku 1959 kapitan
dzieli, co jedli i co pili marynarze…
inne statki też nazywano „Latającymi
autentyczny obraz autentycznego
dziwych morskich opowieści jest
holenderskiego frachtowca „Straat
Dlatego dostawali codziennie rum
Holendrami”. „Latający Holender”
statku, to jak możliwe jest, że widzą
wystarczająco dużo, a jedna strasz-
Magelhaen” Piet Algra raportował, że
lub grog. Jako lekarstwo, zabezpie-
stał się symbolem morskiego widma,
obraz wielkiego żaglowca, holen-
niejsza jest od drugiej.
niedaleko Przylądka Dobrej Nadziei
czenie organizmu przed zepsutą